Grupa wywiadowczo-rozpoznawcza Wołga
Grupa wywiadowczo–rozpoznawcza „Wołga” – samodzielna grupa spadochronowa ludowego Wojska Polskiego[1]
Grupa została utworzona w sierpniu 1944 z żołnierzy Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego. Miała prowadzić na terenie Pomorza rozpoznanie, dostarczać dowództwu informacji o ruchach wojsk na kolejach i drogach, przekazywać dane o zakładach produkujących dla potrzeb wojska, zbierać wiadomości o rozmieszczeniu jednostek niemieckich, o lotniskach, koszarach oraz umocnieniach[2].
Skład grupy
- ppor. Jan Miętki (dowódca)[3][4][5],
- st. sierż. Bronisław Warczak,
- st. sierż. Franciszek Nadolny,
- st. sierż. Leon Piesik,
- st. sierż. Alojzy Małachowski,
- plut. Stanisław Mroczek,
- kpr. Edmund Ernst,
- Aleksiejew „Wiktor” (z-ca dowódcy, oficer AR),
- Ukołow „Jurka” (radiotelegrafista, oficer AR).
Uzbrojenie i wyposażenie
- pistolety maszynowe PPS-43 – 9 szt.[6][7]
- pistolety TT – 7 szt.
- rewolwer Nagant – 2 szt.
- cichostrzelne karabiny dla strzelców wyborowych – 2 szt.
- granaty ręczne F-1 – 54 szt.
- amunicja – 20 tys. szt.
- lornetki – 7 szt.
- noże fińskie – 9 szt.
- latarki sygnalizacyjne – 9 szt.
- małoobrazkowy aparat fotograficzny „Fed” – 1 szt.
- radiostacja nadawczo-odbiorcza „Siewier” – 1 szt.
- busole Adrianowa – 9 szt.
- torby polowe – 9 szt.
- mapniki – 3 szt.
Działania grupy
7 września 1944 około 17:00 grupa wylądowała w rejonie Białej Podlaskiej na jednym z polowych lotnisk. Odlot na tyły wroga nastąpił w dniu 9 września. Tego samego dnia w godzinach popołudniowych dowódca grupy otrzymał od podpułkownika Henryka Toruńczyka komplety map: mapę lotniczą Europy, trzy komplety map rejonu przyszłej działalności obejmującej obszar w granicach: Bydgoszcz, Inowrocław, Toruń, Grudziądz, Elbląg, Gdańsk, Puck, Słupsk, Szczecinek i Piły i dwa komplety map powiatów: Chojnice, Tuchola, Starogard, oraz północnej części powiatu Świecie. Dostał również dużą sumę pieniędzy[8]. O 22:00 nastąpił start samolotu, którego trasa wiodła nad Warszawą, Toruniem, Grudziądzem i Tucholą. Grupa wylądowała na polach uprawnych pomiędzy zachodnim brzegiem Jeziora Okonińskiego, a skrajem lasu na północny wschód od miejscowości Okoniny, która położona jest w głębi wielkich masywów leśnych tworzących obszar Borów Tucholskich[9]. Po wylądowaniu nie odnaleziono zasobnika w którym znajdowała się zapasowa broń, wyżywienie oraz dodatkowa odzież. Ustalono w późniejszym czasie, że zawisł on na wieży triangulacyjnej. Grupa przemieściła się w rejon Szlachty, a następnie w okolice wsi Rzepiczna[10]. Podczas przemarszu spotkali grupę miejscowych partyzantów z którymi przemieścili się do ich bazy położonej około 6 km od Czerska w pobliżu Jeziora Ślepego[11][12].
Przyjęto ich do grupy, która w dwa dni po wylądowaniu powiększyła się o ośmiu ludzi. 12 września dołączyli do niej: Jan Megger „Mann”, Leon Szmagliński „Czarny”, Witold Szmagliński „Wit”, Jan Gliniecki „Jaś”, Jan Ossowski „Sztyft”, Jan Kamiński „Sztajn”, Paweł Czerwiński „Paź” oraz Rosjanin zbiegły z obozu jenieckiego Leonid Filicziew „Madziar”[13][14]. Bazą był bunkier, a w związku z powiększeniem się oddziału został rozbudowany. Posiadał dach i ściany z nieokorowanych pni drzew oraz trzy pomieszczenia połączone wspólnym przejściem[15][16]. Grupa zorganizowała rozległą siatkę informacyjną, a pierwszymi jej ogniwami byli członkowie rodzin spadochroniarzy i partyzantów znajdujących się w grupie. Już po kilku dniach grupa mogła przekazać informacje o zainstalowaniu w lesie pod Wierzchucinem i koło Łeby wyrzutni pocisków V-1[17]. W ostatnich dniach września grupa nawiązała kontakt z grupą dziewcząt radzieckich, które Niemcy wywieźli z terenów Związku Radzieckiego na roboty przy konserwacji linii kolejowych oraz budowie szos[a]. Dziewczęta zbierały informacje o ruchach wojskowych transportów kolejowych oraz dostarczały koce i prześcieradła[18]. W związku z możliwością zdekonspirowania dziewcząt postanowiono przyprowadzić je do bazy, jeżeli wyrażą na to zgodę, a były nimi Nadzia, Szura, Kława i Wiera[19].
Spadochroniarze z nastaniem nocy wychodzili po meldunki do „skrzynek” oraz na spotkania z informatorami. Okoliczni mieszkańcy dostarczali im chleb, warzywa i ziemniaki, a w pozostałe produkty takie jak: cukier, sól, papierosy, kawę zaopatrywali się sami dokonując napadów na niemieckie magazyny i punkty zaopatrzenia[20]. W październiku miejscowa ludność poinformowała grupę, że kilku Niemców nadgorliwie wykonuje swoje obowiązki krzywdząc polską ludność. Wysłano grupę specjalną, która przeprowadziła z nimi rozmowę i wymierzyła karę chłosty i grzywny. Postanowiono również zorganizować zasadzkę na polakożercę i wielokrotnego mordercę, komendanta niemieckiej żandarmerii w Czersku o nazwisku Kosanke[19]. Komendanta nie było w jadącej kolumnie samochodów, ale od tamtej pory niewiele się o nim słyszało. W listopadzie grupa otrzymała informację, że do portu w Gdyni zawinął okręt hitlerowskiej Kriegsmarine „Scharnhorst”. Meldunek jako pilny został przekazany do ośrodka dyspozycyjnego, a po jego wysłaniu port został zbombardowany przez lotnictwo. Okręt nie kończąc załadunku musiał pośpiesznie wypłynąć z portu[21][22].
Grupy otrzymała wiadomość o zamordowaniu współpracującego z nią Antoniego Ossowskiego, brata jednego z partyzantów. Był bity przez żandarmów, którzy starali się dowiedzieć, gdzie jest jego brat Jan. Zbitego i zakrwawionego prowadzono w kierunku lasu, a po odmowie wskazania, gdzie umiejscowiony jest bunkier został rozstrzelany[23].
Zbliżał się trudny dla grupy okres zimy, a niebezpiecznym przeciwnikiem dla niej był śnieg. Paraliżował swobodę poruszania się z uwagi na ślady stóp, które były widoczne[24]. Zbliżały się święta, które dla wielu spadochroniarzy miały być pierwszymi świętami w warunkach leśnego partyzanckiego życia. 22 grudnia około godziny 5.00 oddział został postawiony w stan gotowości, ponieważ na drogach z m. Kurcze do m. Lubocień i z m. Ostrowite do m. Krąg przebiegających nieopodal bazy pojawiły się kolumny samochodów wykonujące manewr oskrzydlający. Grupa znalazła się w potrzasku. Doszło do walki z Niemcami. Około 12:30 oddziałowi zaczęła się kończyć amunicja, więc postanowili przebijać się przez rozstawione przez wroga linię zapór i kierować się w kierunku miejscowości Lubocień. Po krótkiej walce udało im się przebić z okrążenia. Po przebiciu się oddział pomaszerował w kierunku Lubocienia, a dalej Główki, Zimne Zdroje i zatrzymał się na odpoczynek w domu stojącym na skraju m. Kęsza. Następnie udali się dalej do wsi Zimne Zdroje, gdzie odpoczywali przez cały dzień, a później poszli do m. Lubiki i przenocowali tam u gospodarza Górnowicza[25]. W międzyczasie nawiązali kontakt z grupą miejscowych partyzantów i nie chcąc narażać gościnnego gospodarza udali się do ich bunkra. Ppor. Jan Miętki zaproponował im dołączenie do oddziału i 25 grudnia powiększył się on o dalszych sześciu partyzantów. Byli to: Leon Prychła, Bernard Szturmowski, Alojzy Szturmowski, Edmund Lubiński oraz Gełdoń i Banach[26]. Po uzupełnieniu żywności u Górnowicza cała grupa ruszyła do wsi Czarna Woda. Zatrzymali się w okolicy jeziora Smolnik w zabudowaniach dobrze znanej partyzantom i zbiegłym jeńcom radzieckim rodziny Jażdżewskich. Przywitał ich gospodarz Józef Jażdżewski, a po posiłku spędzili u nich noc w szopie na sianie[27]. 27 grudnia około 8:00 rano przekazali do ośrodka dyspozycyjnego meldunek o stoczonej walce i zmianie rejonu. W odpowiedzi otrzymali gratulacje pomyślnego wyjścia z walki oraz wiadomość o zrzuceniu dwójki ludzi z radiostacją i trzech zasobników z zaopatrzeniem[28].
Do odszukania spadochroniarzy z zasobnikami wysłano patrol w składzie: Alojzy Małachowski, Paweł Czerwiński, Jan Kamiński, Jan Gliniecki i Leon Prychła[29][30]. 30 grudnia dowódca grupy ustalił miejsce na wybudowanie nowej bazy, a zrobił to ze współpracującym na tym terenie Józefem Jażdżewskim, pracującym na łąkach jako śluzowy, który pozostał do końca stałym informatorem i najwierniejszym współpracownikiem grupy. Terenem bazy był lasek położony około 2 km w kierunku południowo-wschodnim od jeziora Smolnik[29]. Budowany bunkier musiał pomieścić 30 ludzi, ponieważ do tylu osób rozrosła się grupa[31]. Był nieco mniejszy od poprzedniego, ale miejsca wystarczyło dla wszystkich. Wysłana grupa odnalazła poszukiwanych spadochroniarzy, którymi byli: ppor. Paweł Segał[b] „dr Suski” i radiotelegrafistka „Zoja” Józefa Kotyńska. Zoja została w Zwierzyńcu u rodziny Łytkowskich, a następnie odprowadzono ją do Szlachty, gdzie zamieszkała u rodziny Leona Piesika. Patrol z dr Suskim ruszył do bazy i dotarł tam 7 stycznia 1945[32].
Po zadomowieniu się w nowym bunkrze grupa kontynuowała działalność wywiadowczą oraz wypady represyjne i udzielanie „lekcji poglądowych”[33]. Ofensywa radziecka zaczęła obejmować swym zasięgiem tereny Pomorza[34]. Ostatnie dni spędzała grupa w bunkrze nad jeziorem Smolnik i na progu wolności przeżyła wielki wstrząs. Zginął ich najwierniejszy współpracownik, ofiarny i bohaterski Józef Jażdżewski[35].
Śmierć Józefa Jażdżewskiego
Rodzina Jażdżewskich zbudzona została około czwartej nad ranem odgłosem strzału. Maria Jażdżewska przez okno zobaczyła na podwórku Niemców, którzy zaczęli walić kolbami w drzwi[36]. Józef otworzył je i wówczas do środka wpadło pięciu Niemców. Dwóch zostało przy drzwiach, a trzech dopadło staruszka. Pod ich ciosami upadł na podłogę, a potężnie zbudowany esesman zaczął go kopać. Żona chciała podnieść męża, ale została odepchnięta. Kazano wszystkim domownikom wstać i w koszulach wygonili ich na podwórze pomimo zimy i leżącego jeszcze śniegu. Józefa zaciągnęli do stodoły[37] i tam go katowali, a gdy zemdlał polewali wodą i, gdy się ocknął, to znów go bili. Niemcy bili również Marię Jażdżewską i ich córkę. Józefa bili w stodole, Marię w szopie, a córkę w piwnicy. Cała trójka mówiła, że nic nie wie o partyzantach. Córka pod ciosami była przerzucana od ściany do ściany. Pada na ziemię, podnosi się, żeby znowu upaść, aż w końcu traci przytomność[38]. Marię niebieskooki Niemiec lewą ręką dusił za gardło, a prawą bił po twarzy. Gdy upadła kopał ją podkutymi butami, gdzie popadło. Kiedy próbowała wstać, to nie pozwalał tylko bez przerwy kopał. Katowany w stodole Józef nie może już stać, ponieważ ma połamane nogi. Katowanie rodziny zaprzestali, gdy był już jasny dzień. Ściągnęli sąsiada i kazali mu iść po konie. Około 10:30 sąsiad wrócił z końmi[39]. Z mieszkania wynoszą pierzynę, kładą ją na saniach i umieszczają na niej nieprzytomnego Józefa Jażdżewskiego. Po chwili cała kawalkada rusza w kierunku lasu. Sąsiad po jakimś czasie wrócił z zakrwawioną pierzyną. Nie chciał opowiedzieć rodzinie jak oprawcy dobili w drodze konającego staruszka i jak musiał zakopać Józefa przy drodze z Leśnej Huty do Czerska[40][41]. Dopiero po wyzwoleniu powiedział, gdzie został zakopany. Rodzina zwłoki odkopała i pochowała na cmentarzu. 9 października 1960 odbyła się uroczystość, podczas której generał Wacław Komar przekazał wdowie po bohaterskim robotniku domek, ufundowany i zbudowany w miejscowości Odry pow. Chojnice woj. Bydgoszcz przez żołnierzy kaszubskiej jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego[40][32].
Codziennie radiotelegrafista grupy podawał do ośrodka dyspozycyjnego informacje o zgrupowaniach wojsk hitlerowskich, a nazajutrz lotnictwo bombardowało wskazane obiekty[42]. Wysłany patrol rozpoznawczy w kierunku linii kolejowej Czarna Woda–Czersk poinformował o zablokowanych transportami wojskowymi stacjach. Meldunek przekazano natychmiast, a w odpowiedzi nadleciało kilka eskadr samolotów szturmowych, które zbombardowały transporty[43]. 15 lutego oswobodzone zostały Tuchola i Chojnice. Do bunkra dochodził huk dział[41]. 22 lutego 1945 wysłano na „Wielką Ziemię” meldunek o koncentracji piechoty i artylerii wroga w rejonie bunkra, który był zamknięciem jej działalności na tyłach wroga. Przed wieczorem nastąpił wymarsz grupy w kierunku linii frontu[44]. Droga przemarszu wiodła w pobliżu jeziorka Płaszczki do nasypu kolejowego linii kolejowej Chojnice–Tczew, a dalej wzdłuż drogi wiodącej ze Studzienic do Lubik w kierunku autostrady. Po jej przekroczeniu udali się w kierunku m. Zimne Zdroje i przez kładkę na rzece Czarna Woda poszli ku m. Szlachta. Zachowując środki ostrożności przeskoczyli przez tory magistrali kolejowej Śląsk-Gdynia oraz linii kolejowej Czersk–Szlachta, a następnie zatrzymali się w zagajniku w okolicy przystanku kolejowego Lipowa Tucholska[45]. 24 lutego przekroczyli linię frontu i pomaszerowali w kierunku wspomnianej stacji kolejowej, gdzie dowódca grupy Jan Miętki złożył uroczysty raport znajdującemu się na stanowisku dowodzenia radzieckiemu generałowi[46]. Po kilku dniach spadochroniarze ruszyli w dalszą drogę. Trasa marszu wiodła przez Tucholę, Koronowo, Bydgoszcz, Toruń, Włocławek do Kutna, a tam po załatwieniu formalności zostali skierowani do macierzystej jednostki, do Samodzielnego Batalionu Specjalnego, który rozrósł się i przekształcił w wojska wewnętrzne[47].
Uwagi
Przypisy
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 83.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 86.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 84.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 31.
- ↑ Majewski 1986 ↓, s. 7.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 87.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 32-33.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 33-34.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 35.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 38.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 113.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 41-42.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 125.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 45.
- ↑ Była tam kuchnia, pomieszczenie ogólne i pomieszczenie dowódcy
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 128-129.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 132-133.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 56.
- ↑ a b Tarnowski 1963 ↓, s. 57.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 55-56.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 136.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 62.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 65.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 67.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 70-80.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 81.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 82.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 83.
- ↑ a b Tarnowski 1963 ↓, s. 86.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 221.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 216.
- ↑ a b Tarnowski 1963 ↓, s. 93.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 258.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 265.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 270.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 271.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 272.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 273.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 274.
- ↑ a b Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 275.
- ↑ a b Tarnowski 1963 ↓, s. 103.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 277.
- ↑ Miętki i Zarębski 1969 ↓, s. 278.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 104.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 105.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 107.
- ↑ Tarnowski 1963 ↓, s. 108.
Bibliografia
- Jerzy Tarnowski: Z Tucholskich Borów: wspomnienia z walk grupy spadochronowej Samodzielnego Batalionu Specjalnego WP (9.IX.1944–22.II.1945). Gdynia: Wydawnictwo Morskie, 1963.
- Jan Miętki, Stefan Zarębski: Nad ziemią i w podziemiu. Warszawa: Czytelnik, 1969.
- Stanisław Majewski: Dziewięciu z nieba. Warszawa: Wydawnictwo Spółdzielcze, 1986. ISBN 83-209-0541-9.