Langbahn Team – Weltmeisterschaft

Dyskusja:Henryk Śniegocki

Witam, Jako pierwotny autor tekstu mam kilka uwag natury merytorycznej do "obcietego" tekstu. Zamieszcze je jutro, badz pojutrze. Pojawi sie też zdjęcie H. Śniegockiego.

Powrót do skróconego materialu źródłowego

Szanowny Panie Maly LOLek, Bardzo uprzejmie dziękuję za pomoc, zauważyłem, że tekst jest za długi i miałem trochę trudności, na każde skreślone słowo wydawało się, potrzeba pięć nowych. Ale tam, gdzie zastanawiałem się nad przycięciem paznokci, Pan proponuje amputację ręki. Rozumiem, że Pan tylko wskazał mi przyjęty schemat. Nie można pominąć zbyt wielu faktów, bo całość stanie się niewyraźna i w końcu powstanie fałszywy obraz. Mniejsza o rodzinę, ale otoczenie i tło historyczne, wielkopolską specyfikę trzeba wyjaśnić, bez tego tekst pozostanie niezrozumiały dla obecnego pokolenia, nie da się wyobrazić. Następnie, Henryk Śniegocki nie działał sam, lecz był częścią zespołu. Właściwym przywódcą, po śmierci dr Zakrzewskiego, został Wincenty Wierzejewski a Śniegocki jego zaufanym współpracownikiem i zastępcą. Trzecim członkiem zespołu został dr Józef Kostrzewski, późniejszy profesor UP, trzymał się dyskretnie z tyłu, ale niezawodnie służył pomocą i radą w potrzebie; umiał też słuchać i przekonywać, miał kontakty z działaczami starszego pokolenia. Nie sposób pominąć, przedstawić osobno tych ludzi. Poza tym, starałem się skracać i dostosować do wzoru, usunąłem około 400 słów, każde dalsze odchudzenie oznacza utratę informacji. Podaję unikalne źródło, pamiętnik ukazał się w małym, zamkniętym nakładzie, przełamał ówczesną blokadę dzięki opiniom wielu wybitnych historyków. Czy zechciałby Pan je przeczytać? Chętnie skontaktuję się, jeżeli Pan pozwoli. Proszę podać E-mail.


Henryk Śniegocki cz. 2

Proszę o pomoc wikipedystów w artykule o Henryku Śniegockim.

Wyjaśniam, że artykuł jest napisany przeze mnie, w oparciu o książkę z wspomnieniami Henryka Śniegockiego, możliwie wiernie. Zdjęcia albo były reprodukowane w tej książce, albo pochodzą ze zbiorów rodzinnych z przed około dziewięćdziesięciu lat i stanowiły Jego własność.

Wydaje się, że trzeba wyjaśnić pojęcie, co uważamy za tzw. "czysty biogram". Mnie wydaje się, że przedstawienie np. czystego biogramu Diderot'a, bez wspomnienia w ogóle o Encyklopedystach, byłoby po prostu nieporozumieniem. Podobnie, w bliższych obecnie warunkach, jakiegoś członka znanego zespołu muzycznego, bez wzmianki o zespole i innych jego członkach.

Wydaje mi się, że okoliczności życiowe człowieka są mniej ważne niż to, czego dokonał i co stanowiło sens jego życia. A w tym wypadku Henryk Śniegocki działał jako członek zespołu i konieczne jest wymienienie osób, z którymi współpracował, a zwłaszcza szczegółowo tych, z którymi pracował stale. Cytuję wiele nazwisk, ale sedno sprawy przedstawia się tak: Bernard Chrzanowski był tytularnym Prezesem Sokoła i zajmował się obroną prawną i reprezentacją, zarówno Sokoła jak i ludności polskiej, reprezentował też interesy polskie w Reichstagu, obok wielu doniosłych funkcji. Natomiast Dr Ksawery Zakrzewski, faktycznie kierował organizacją Sokolą i przygotowaniami do przyszłej walki o wolność.

Problemem był ścisły nadzór policyjny i zwłaszcza ograniczania w przyjmowaniu nowych członków, całkowity zakaz pracy z młodzieżą. Z tego powodu Sokół tworzył formalnie niezależne filie, a następnie jako drugie pokolenie, organizację Skautową, która miała dostarczyć nowego narybku, czy raczej piskląt dla gniazd Sokolich.

Po wybuchu WW I i śmierci dr Zakrzewskiego, jego następcy i uczniowie kontynuowali ideę, a ścisłe grono składało się z Wincentego Wierzejewskiego, Henryka Śniegockiego i dr, (lecz filozofii) Józefa Kostrzewskiego. Sniegocki przejął komendę Drużyn Skatowych, Wierzejewski utworzył Polską Organizację Wojskową Zaboru Pruskiego, pozostając kierownikiem całości, a dr Kostrzewski, człowiek wykształcony i znakomity negocjator, dbał p kontakty zewnętrzne i taktykę działania. Ci trzej pracowali wspólnie dla jednego celu, choć każdy miał swój zakres działania i oddzielne kompetencje; ścisły zespół, nie można oddzielić osób i opisać tylko jednej. POWZP przygotowała kadry przyszłego powstania, wzrost zaczął się już na wiosnę 1918, ale masowo podczas powrotu zdemobilizowanych żołnierzy frontowych, których Skauci witali na dworcu lub jeszcze w kolei i kierowali do punktów werbunkowych organizacji.

Doświadczeni żołnierze frontowi, szczęśliwie docierający do swojej ziemi, zwykle chętnie przystępowali do Polskiej organizacji, po długiej wojnie w cudzym interesie chcieli zrobić coś dla kraju, to była bardzo udana akcja, tysiące, całymi grupami złożyło przysięgę organizacyjną. Następnie udało się uzyskać parytet narodowościowy w Niemieckiej, rewolucyjnej tzw. "Radzie Żołnierzy i Robotników" i utworzyć z zarejestrowanych ochotników regularne oddziały Straży i Bezpieczeństwa a potem jeszcze Straż Ludową (Ew Obywatelską). Lecz starsze społeczeństwo, a zwłaszcza wyłoniona z Komitetów Obywatelskich, Rada Ludowa stanowczo zakazała powstania i wszelkich akcji zbrojnych. W tym celu powołała Komisję Wojskową, a na jej szefa podporucznika Mieczysława Palucha (ten sam stopień w armii Niemieckiej osiągnął przed dezercją Wierzejewski). Komisję utworzono w celu likwidacji POWZP, ale Paluch nie wykonał tego zadania. Przeciwnie, dopomógł spiskowcom w uporządkowaniu, organizacji oddziałów i przejęciu funkcji kontrolnych w Wydziale Wykonawczym (niemieckiej) Rady Żołnierzy i Robotników i zwłaszcza opracowaniu planu alarmowego. Oczywiście, nie mógł wbrew rozkazom doprowadzić do wybuchu powstania, ale przynajmniej zabezpieczył się przed spodziewaną reakcją niemiecką.

Taka reakcja już się zaczęła, gdy w Niemczech do walk wewnętrznych utworzono złożone z najemników tzw. Freikorpsy, a na ziemiach polskich odpowiedniki pod nazwą Heimschutz i Grenzschutz. Dysponując znacznie większymi środkami, prawdopodobnie Niemcy odzyskaliby przewagę. W każdym razie ówczesna kadra dowódcza powstańcza uważała, że po połowie stycznia powstanie by się nie udało. Niemcy przecenili wzrost swoich możliwości, wyprowadzając wojsko z koszar, ale demonstracje patriotyczne z okazji przyjazdu Paderewskiego wywarły silną presję. Nie ustalono bezspornie, kto pierwszy zaczął strzelać, jednak, wyprowadzając uzbrojone oddziały na ulicę, musieli liczyć się z taką ewentualnością. Słyszałem z ust Śniegockiego przypuszczenie, że prawdopodobnie krytyczny moment spowodowany został zrywaniem polskich dekoracji, przy czym zdarzało się nachodzenie i dewastacja prywatnych domów, ale zwłaszcza Banku Związku Spółek Zarobkowych. To była świętość narodowa, która pokrzyżowała plany Komisji Kolonizacyjnej. Osoba Paderewskiego raczej nie była zagrożona, choć kule uderzały w ściany Bazaru i wybiły okna, ale Polacy rzucili się bronić swój symbol oporu i solidarności, a Bank był blisko Komendy Policji.

Plan alarmowy był dobrze opracowany i nawet bez dowódcy, praktycznie wszystkie ważniejsze punkty opanowano. NRL nie akceptowała Palucha, który automatycznie powinien pełnić tą funkcje i dopiero po opanowaniu miasta, wyznaczyła nowego dowódcę, kapitana Taczaka. Wikipedysta Mały LOLek dwukrotne zapytywał mnie, w jakiej szkole i czego nauczycielem został Henryk Śniegocki, unikałem wyraźnej odpowiedzi, bo to nie jest ładny obraz. Wolna Polska też nie była wymarzonym, idealnym miejscem, władze nie stosowały zasady fair play. Śniegocki, podobnie jak inni zapaleńcy i idealiści z jego kręgu, nie szukali korzyści ani nagrody i po spełnieniu celu swego życia, po prostu odeszli i zajęli się swoim losem. Po ukończeniu rocznego studium pedagogicznego, został nauczycielem szkoły powszechnej, uczył polskiego, rachunków i zapewne przyrody i po trochu wszystkiego. Ale jako Komendant Chorągwi Wielkopolskiej nie odpowiadał władzy, a pozycję miał niezależną i otoczoną uznaniem. Dlatego został przeniesiony, rzekomo dla dobra szkoły, na tyle daleko, żeby nie mógł pełnić funkcji. Odwołał się do sądu i wygrał kolejno wszelkie sprawy, aż do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, po czym został ponownie przeniesiony, dalej. Ten scenariusz powtarzał się kilkakrotnie, ostatni raz przeniesiono go 50 km za Pińsk, blisko granicy ZSRR, do czteroklasowej szkoły w dwu izbach, gdzie nie było światła elektrycznego, a uczniowie wymieniali jajka na zeszyty i ołówki. W końcu wrócił do Poznania, bo ktoś z dawnych znajomych pomógł po kumotersku, a może, dlatego, że i tak nie miał już szans na ponowne objęcie funkcji Komendanta Chorągwi. Fakt, że wygrał wszystkie procesy i za każdym razem przyznano odszkodowanie, ale i tak rząd osiągnął, co chciał. Sam fakt, że jednak mógł się procesować i wygrywać, wydaje się na pierwszy rzut oka dobry, w późniejszych czasach wprost nie do wiary. Ale wynik końcowy chyba nie dawał człowiekowi szans. Wierzejewski pozostał w wojsku w randze kapitana i aż do WW II ani razu nie awansował, dopiero w WW II został pułkownikiem. A opinię miał doskonałą, na przykład bezpośrednio przed mjr Sucharskim to on był dowódcą placówki Westerplatte. Za jego czasu rozpoczęto budowę schronów bojowych, tak dobrze wkomponowanych w teren, że najcięższy ostrzał artyleryjski nic im nie zrobił. Nie wiem, czy miał w tym jakiś udział, może to mądrze obmyślony projekt inżynieryjny, jakiś genialny konstruktor. W każdym razie dowódcy Niemieccy nie chcieli wierzyć, że nie było tu kopuł pancernych, bunkrów i prawdziwych fortyfikacji. Na froncie zachodnim w czasie WW I, Wierzejewski przeżył ciężki ostrzał artyleryjski i poznał jego mechanizm.

Dziękuję za sugestię odnośnie wikibooks, ale zaglądałem i jak dotąd są tam same podręczniki szkolne, więc chyba nie pasuje. Mam prośbę do Kolegów Wikipedystów, poradźcie, jak rozwiązać powstały problem. Zdaję sobie sprawę, że mój artykuł wykracza poza typowy biogram. Owszem, opisuję głównie jednego człowieka, ale związanego z dużą grupą, a szczególnie blisko z czterema postaciami, jednym celem, jedną ideą i dziełem. Zdarzało się ze wielkie dzieła dokonywała grupa lub grupka ludzi. Przecież sama idea Wikipedii jest zbiorowa, wielkie nowości tworzyli zapaleńcy, do których przyłączali się ochotnicy. A wspomniani już Encyklopedyści? Albo bitelsi czy bitlesi (the Beatles) czy można poprzestać na czterech oddzielnych biogramach? Pewnie można by to tak napisać, ale wtedy zostało by utracone coś ważnego.

Widzę dwie drogi, albo zastanowić się teraz wspólnie nad nową formą, albo poczekać, aż sama stopniowo się wykształci. W każdym razie, nie można trzymać się tylko skostniałych reguł, gdyby tak było, to Wikipedia by nie powstała. Rozumiem, że trzeba przestrzegać pewnej dyscypliny, ale zostawić też miejsce na rozwój, jeżeli pojawi się nowa koncepcja.

Natomiast, jeżeli mój styl jest za mało encyklopedyczny, to oczywiście możemy wspólnie poprawić, byle nie wylać dziecka z kąpielą. Dziękuję też za obronę przed bugbot'em, nie żywię do niego pretensji Tak został zaprogramowany i zapewne w ponad 90% wypadków działa prawidłowo. W tym wypadku słowa autoironii wziął za atak na Andrzeja Anonimusa i chciał mnie obronić przed samym sobą. Pamiętam, jak w końcu lat osiemdziesiątych dostałem w USA rachunek za telefon na 0 $ 0 centów, potem nadeszło upomnienie i za nim ostrzeżenie, że w razie dalszej zwłoki itd. Mój zięć poradził mi wtedy, że nie ma sensu spierać się z komputerem, prościej wysłać czek na 0 $, 0 centów.

Ludzie mają swoje ograniczenia, robot czasem też może.


Andrzej Anonimus 14:01, 26 listopada 2006 (CET)