Wikipedysta:Dreamcatcher25/brudnopis
Zbrodnie niemieckie w kampanii wrześniowej – masowe mordy na ludności cywilnej i jeńcach wojennych, ataki na niebronione obiekty cywilne, gwałty, grabieże, niszczenie mienia oraz inne poważne naruszenia prawa wojennego, których dopuszczały się niemieckie formacje wojskowe, policyjne i paramilitarne podczas zbrojnej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku.
Geneza
Plany nazistowskich przywódców wobec Polski
Wojna z Polską była postrzegana przez Adolfa Hitlera i pozostałych nazistowskich przywódców nie jako klasyczny konflikt militarny, lecz jako przedsięwzięcie mające doprowadzić do daleko idących zmian terytorialnych i ludnościowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Zamiary te nie były ukrywane przed najwyższymi dowódcami Wehrmachtu. 10 lutego 1939 roku przemawiając przed generałami, Hitler oznajmił, że „następna wojna będzie mieć charakter czysto światopoglądowy, to znaczy będzie wojną narodową i rasową”[1]. Z kolei podczas narady z udziałem najwyższych dowódców Wehrmachtu, która odbyła się 23 maja tegoż roku, podkreślił, że celem planowanej inwazji na Polskę nie będzie wyłącznie odzyskanie Gdańska i innych ziem dawnego zaboru pruskiego, lecz „rozszerzenie przestrzeni życiowej na wschodzie i zapewnienie wyżywienia naszemu narodowi”[2]. Założenia te nie wzbudziły żadnych zastrzeżeń wśród niemieckiej generalicji, jej obawy budziła wyłącznie perspektywa wojny z mocarstwami zachodnimi[3].
22 sierpnia 1939 roku najwyżsi dowódcy Wehrmachtu przybyli na zaproszenie Hitlera do jego letniej rezydencji na Obersalzbergu. Spotkanie miało tajny charakter a sporządzanie notatek było surowo zabronione. Niemniej przemowa, którą wygłosił wtedy Führer, zachowała się w pięciu wersjach[4]. Generałowie otrzymali jednoznaczny sygnał, że celem inwazji nie będzie wyłącznie „osiągnięcie określonej linii”[5]. Admirał Wilhelm Canaris, którego notatki są uznawane za najbardziej wiarygodne, odnotował słowa Hitlera, iż zbliżający się konflikt będzie „wojną unicestwienia” a jego celem jest „całkowite zniszczenie Polski”[6]. Hitler miał również rozkazać swoim generałom:[7]
Bądźcie bez litości! Bądźcie brutalni! 80 milionów ludzi musi dostać to, co im się należy, a należy im się zapewnienie ich egzystencji. Prawo jest po stronie silniejszego. Trzeba postępować z największą surowością.
Według innej wersji[a] Hitler miał zapowiedzieć:[8]
Przygotowałem więc, na razie tylko na Wschodzie, oddziały Totenkopf i rozkazałem im zabijać bez litości i pardonu mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy. Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy.
Stosunek żołnierzy i dowódców Wehrmachtu do mieszkańców Polski
W ocenie Jochena Böhlera, we wrześniu 1939 roku często zbrodnicze zachowanie żołnierzy Wehrmachtu wobec polskich cywilów i jeńców wojennych było determinowane przez splot czynników motywacyjnych, sytuacyjnych i psychologicznych[9]. Wymienia w tym kontekście:
- indoktrynację w duchu nazistowskim, której poddawano żołnierzy zarówno podczas podstawowego przeszkolenia w Wehrmachcie, jak i w instytucjach, z którymi stykali się przed rozpoczęciem czynnej służby wojskowej (Hitlerjugend, SA, RAD itp.)[10].
- głęboko zakorzenione antysemickie oraz antypolskie i antysłowiańskie uprzedzenia i stereotypy. Były one dodatkowo wzmacniane przez propagandę nazistowską, która w obliczu zbliżającej się wojny eksploatowała m.in. wątek rzekomych prześladowań mniejszości niemieckiej w Polsce[11].
- zetknięcie się z ubogimi warunkami życia panującymi w Polsce, które wzmocniło panujące wśród żołnierzy uprzedzenia, w tym przekonanie o „niższości cywilizacyjnej” i „demoralizacji” miejscowej ludności, zmniejszając w konsekwencji opory przed stosowaniem przemocy[12][b]. Także zetknięcie się z zamieszkującymi w Polsce „Żydami ze wschodu” (Ostjuden), często ortodoksyjnymi wyznawcami judaizmu – znacznie różniącymi się ubiorem i zwyczajami od Żydów niemieckich, przełożyło się pogłębienie antysemickich nastrojów w szeregach Wehrmachtu[13].
- brak doświadczenia bojowego większości niemieckich żołnierzy, przekładający się na nadmierną nerwowość i agresję, znajdujące ujście w przemocy wobec jeńców i ludności cywilnej[14].
Antypolskie i antysemickie uprzedzenia znalazły odzwierciedlenie także w instrukcjach i dyrektywach przekazywanych żołnierzom przed wybuchem wojny. Niemieckie dowództwo spodziewało się w szczególności, że wkraczające do Polski wojska będą musiały zmierzyć się z licznymi aktami sabotażu oraz aktywnym udziałem ludności cywilnej w działaniach bojowych[15]. Takie nastawienie wynikało m.in. z doświadczeń zdobytych podczas powstań śląskich[16], jak i z głęboko zakorzenionego w niemieckiej tradycji wojskowej lęku przed partyzantami (jego źródła sięgały czasów wojny francusko-pruskiej)[17]. W „Instrukcji dotyczącej polskiego sposobu prowadzenia wojny” (Merkblatt über Eigenarten der polnischen Kriegsführung), którą Wydział Obce Armie Wschód wydał 1 lipca 1939 roku, znalazły się m.in. ostrzeżenia, że Polacy są „fanatycznie podburzeni” (za co „z reguły odpowiedzialne jest duchowieństwo katolickie”), „uprzejme traktowanie szybko zostanie uznane za wyraz słabości”, a Żydzi „widzą w Niemcach swoich wrogów, ale za pieniądze są zdolni do wszystkiego”. Ten sam dokument ostrzegał też przed możliwymi aktami sabotażu, w tym niszczeniem i zatruwaniem zapasów żywności[18]. W instrukcji Oberkommando der Wehrmacht, którą 28 sierpnia tegoż roku rozesłano do jednostek szczebla dywizji, zawarto ostrzeżenie, iż „okrucieństwo, brutalność, podstęp i kłamstwo to metody walki, które wzburzony Polak stosuje zamiast spokojnej siły”[19]. Z kolei w zarządzeniu dowództwa 8 Armii dla służb tyłowych znalazło się zalecenie, by nie ufać Polakom i Żydom na terenach, które zostaną zajęte, lecz widzieć w nich wrogów i stosownie do tego traktować[20].
Spodziewany opór ludności cywilnej niemieckie dowództwo zamierzało zdławić przy użyciu najbezwzględniejszych środków[21]. 9 sierpnia 1939 roku Oberkommando des Heeres wydało zarządzenie, w którym zalecało, że „gdy tylko pozwoli sytuacja na froncie” wszyscy zdolni do służby mężczyźni narodowości polskiej i żydowskiej w wieku od 17 do 45 lat powinni zostać internowani i potraktowani jak jeńcy wojenni[18].
Ostrzeżenia przed spodziewanymi działaniami partyzanckimi były wydawane również na szczeblu dywizji[22]. Wydawano je nawet w jednostkach niższego rzędu. Między innymi, w dniu rozpoczęcia działań wojennych dowódca 20 pp 10 DP rozkazał swoim żołnierzom: „Nie bądźcie łatwowierni, lecz traktujcie każdego polskiego obywatela jak fanatycznego wroga, który walczy z wami wszelkimi środkami […] Bądźcie bezlitośni dla każdego partyzanta, którego napotkacie z bronią w ręku”[23]. Jak pokazała praktyka, tego typu rozkazy i ostrzeżenia znacznie zwiększyły nerwowość niedoświadczonych niemieckich żołnierzy, potęgując ich gotowość do stosowania przemocy wobec cywilów i jeńców[24].
„Partyzanckie urojenia”
Niemal od pierwszych godzin wojny niemieckie oddziały walczące na wszystkich odcinkach frontu masowo zgłaszały meldunki o rzekomych atakach partyzantów[25]. W rzeczywistości jednak Wehrmacht mierzył się w tym przypadku z urojonym wrogiem. Podczas kampanii wrześniowej w Polsce nie istniał bowiem zorganizowany zbrojny ruch oporu obejmujący szerokie rzesze ludności[26]. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że w aktach niemieckiej armii i policji z września 1939 roku nie odnotowano ani jednego nazwiska polskiego cywila, który zostałby schwytany z bronią w ręku[27]. Nawet szczegółowe dochodzenia, które niemiecka Geheime Feldpolizei prowadziła w sprawie rzekomych ataków partyzantów, nie pozwoliły na znalezienie dowodów, które potwierdzałyby udział ludności cywilnej w działaniach bojowych[28].
W pierwszych dniach wojny w wielu miejscach dochodziło natomiast do niekontrolowanej wymiany ognia, wywołanej nerwowością i brakiem doświadczenia wśród niemieckich rekrutów[29]. Wśród żołnierzy Wehrmachtu, żywiących antysłowiańskie i antysemickie uprzedzenia – wzmocnione udzielonymi jeszcze przed wybuchem wojny ostrzeżeniami o możliwych atakach ze strony polskich cywilów, tego rodzaju incydenty wzmacniały przekonanie o wszechobecności partyzantki[30]. W konsekwencji odpowiedzialnością za rzekome ataki niemal zawsze obarczano i karano ludność cywilną[29].
O udział w rzekomych „atakach partyzantów” podejrzewano w często Żydów, a także określone grupy społeczne, takie jak duchowieństwo katolickie czy robotników, aczkolwiek niemieccy żołnierze zazwyczaj byli gotowi stosować represje wobec całej ludności na danym obszarze operacyjnym[31].
Operacja „Tannenberg”
22 maja 1939 roku w Generalnym Urzędzie Sicherheitspolizei została utworzona tzw. Zentralstelle II P[32]. Jej zadaniem było zewidencjonowanie Niemców mieszkających w Polsce[c], Polaków mieszkających w III Rzeszy, a także Polaków w Polsce, którzy „wyróżnili się w trakcie walk narodowościowych” lub byli „zaangażowani w krzewienie polskości […] w Niemczech”[33]. Kartoteki centrali miały „zostać oddane do dyspozycji ewentualnej grupie operacyjnej”[32]. Przy gromadzeniu informacji na temat polskich Żydów komórkę II P wspierał referat ds. żydowskich (II 112)[34]. Na podstawie informacji uzyskanych od niemieckich konfidentów w Polsce Zentralstelle II P przygotowała tzw. Sonderfahndungsbuch Polen („Specjalna księga Polaków ściganych listem gończym”). Zapisano w niej, w porządku alfabetycznym, nazwiska Polaków „wyróżniających się w konfliktach narodowościowych”, którzy mieli zostać aresztowani po wybuchu wojny. Poza imieniem i nazwiskiem w księdze była podana funkcja lub zawód oraz miejsce zamieszkania osoby poszukiwanej[32][35].
W lipcu i sierpniu 1939 roku SS-Brigadeführer Werner Best utworzył – przy ścisłej współpracy z szefem wywiadu zagranicznego SD Walterem Schellenbergiem i w oparciu o podległe sobie referaty Urzędu Administracji i Prawa w Głównym Urzędzie Sicherheitspolizei i wydziale I Gestapo – normatywny, personalny i techniczny szkielet grup operacyjnych SD i Sicherheitspolizei (Einsatzgruppen), które miały działać na tyłach każdej z armii uczestniczących w inwazji na Polskę[36]. Dowództwo Wehrmachtu, choć mogło nie być wtajemniczone w szczegóły zadań powierzonych Einsatzgruppen, zapewne już w przededniu wojny zdawało sobie sprawę, że ich działania będą miały zbrodniczy charakter, znacznie wykraczający poza zapewnienie bezpieczeństwa na tyłach walczących oddziałów[34].
Przed końcem sierpnia 1939 roku utworzono pięć Einsatzgruppen, o numerach porządkowych I–V. Na początku września, już po wybuchu wojny, sformowano dodatkowo Einsatzgruppe VI, Einsatzgruppe zur besonderen Verwendung oraz samodzielny oddział Einsatzkommando 16[37]. W wytycznych z 31 lipca 1939 roku wskazano, że ich zadaniem będzie „zwalczanie wszystkich wrogich Rzeszy i Niemcom elementów na tyłach walczących wojsk w kraju nieprzyjaciela”[34]. Wydane już po wybuchu wojny zarządzenia doprecyzowały, że do zadań Einsatzgruppen należeć będzie także „ujęcie osób niepewnych pod względem politycznym”, w tym zwłaszcza „osób figurujących na przekazanych listach gończych”), „konfiskata broni, zabezpieczenie akt ważnych dla policji […] ujęcie uciekinierów”[38]. Działania prowadzone przez SD i policję bezpieczeństwa podczas kampanii wrześniowej w Polsce otrzymały kryptonim „Tannenberg”. Nazwę Unternehmen „Tannenberg” (operacja „Tannenberg”) nosił także referat specjalny w Urzędzie Sicherheitspolizei, utworzony w celu koordynacji działań Einsatzgruppen[39].
Nie jest jasne jakie konkretnie wytyczne odnośnie do traktowania polskiej i żydowskiej ludności otrzymały Einsatzgruppen. Najprawdopodobniej podczas „Pouczenia dowódców wielkiej akcji Policji Bezpieczeństwa” (Unterweisung def Führereines Grosseinsatzes der Sicherheitspolizei), które odbyło się na krótko przed wybuchem wojny, ich dowódców uświadomiono, że ich rzeczywistym zdaniem będzie eliminacja polskiej inteligencji, która – jak się spodziewano – stanowić miała siłę napędową polskiego ruchu oporu. Z relacji Lothara Beutela wynika, że dowódcy Einsatzgruppen zostali wtedy poinformowani, że „dozwolone jest stosowanie wszelkich metod, włącznie z rozstrzeliwaniami i aresztowaniami”, przy czym to poszczególni dowódcy mieli decydować już na miejscu, jakie środki należy zastosować[40]. Z datowanych na 29 sierpnia 1939 roku zapisów w dzienniku gen. Franza Haldera, szefa sztabu Oberkommando des Heeres, wynika z kolei, że zadaniem Einsatzgruppen miało być aresztowanie najpierw 10 tys., a następnie 20 tys. osób, a następnie wywiezienie ich do obozów koncentracyjnych[41]. Podczas narady szefów departamentów w Głównym Urzędzie Policji Bezpieczeństwa, przeprowadzonej w Berlinie w dniu 7 września 1939, podkreślono, iż „kierownicza warstwa ludności w Polsce powinna zostać w miarę możności unieszkodliwiona”. Zaznaczono przy tym jednak, że „warstwa kierownicza, która w żadnym razie nie może pozostać w Polsce, zostanie umieszczona w niemieckich kacetach, natomiast dla warstw niższych zostaną założone prowizoryczne kacety przy granicy, na zapleczu grup operacyjnych, które będą mogły w miarę potrzeby odstawić ludzi natychmiast do pozostałej szczątkowej Polski”[42]. Niewykluczone, że jeszcze przed rozpoczęciem wojny Einsatzgruppen otrzymały ustny rozkaz dokonywania egzekucji[41].
W Wolnym Mieście Gdańsku od pierwszych minut wojny jednostki miejscowej policji i SA przeprowadzały masowe aresztowania Polaków – działaczy miejscowej Polonii oraz pracowników polskich instytucji państwowych[43]. Wielu aresztantów trafiło do obozu koncentracyjnego Stutthof pod Gdańskiem, którego budowa rozpoczęła się już 2 września 1939 roku[44]. W Szymankowie funkcjonariusze gdańskiej policji i członkowie gdańskiej SA zamordowali 14 polskich kolejarzy wraz z rodzinami. Był to odwet za skierowanie na ślepy tor niemieckiego pociągu pancernego, dzięki czemu polscy żołnierze zdążyli wysadzić strategicznie ważny most na Wiśle w Tczewie[45].
Einsatzgruppen, które posuwały się w ślad za nacierającymi niemieckimi armiami, przeprowadzały masowe aresztowania w świeżo zajętych miastach i miejscowościach. Zatrzymywano i mordowano polskich obrońców cywilnych, których nie zdążył wyłapać i rozstrzelać Wehrmacht, osoby, których nazwiska widniały w Sonderfahndungsbuch Polen, osoby zadenuncjowane przez miejscowych volksdeutchów. W myśl wytycznych „kto z Polaków zbiegł, nie może powrócić” rozstrzeliwano uchodźców z zachodnich województw, którzy usiłowali powrócić do swych domów. Funkcjonariusze Einsatzgruppen przeprowadzali rewizje w domach prywatnych w poszukiwaniu broni. Przeszukiwali także gmachy publiczne oraz siedziby organizacji politycznych i społecznych, usiłując w szczególności zdobyć dokumentację i kartoteki pozwalające na identyfikację ich członków[46]. Do ich zadań należało ponadto przejmowanie zakładów przemysłowych oraz rekwirowanie znalezionych zapasów, w szczególności surowców, środków pieniężnych oraz przedmiotów wartościowych[47]. Einsatzgruppen wspierały w realizacji ich zadań inne jednostki SS, policja porządkowa oraz utworzony w początkach września Volksdeutscher Selbstschutz[48].
Na bazie Einsatzgruppen powstawały pierwsze w okupowanej Polsce placówki SD i Sicherheitspolizei[39]. Tworzone przez nie prowizoryczne obozy („obozy przejściowe dla jeńców cywilnych”, „obozy zbiorcze”, „obozy dla internowanych”) były pierwszymi niemieckimi obozami utworzonymi na ziemiach polskich. Odegrały one istotną rolę w działaniach eksterminacyjnych wymierzonych w polską inteligencję, znanych pod nazwą Intelligenzaktion[49].
Apogeum działań eksterminacyjnych wymierzonych w „polską warstwę przywódczą” przypadło na jesień 1939 roku. Niemniej jeszcze przed zakończeniem działań wojennych na ziemiach polskich Einsatzgruppen dopuściły się licznych zbrodni. Między innymi, pod koniec września rozstrzelano członków Zarządu Miejskiego w Bydgoszczy oraz wielu członków lokalnych struktur Polskiego Związku Zachodniego (PZZ)[50]. W okolicach Kartuz funkcjonariusze Einsatzkommando 16 rozstrzelali co najmniej kilkadziesiąt osób, w tym około 20 członków PZZ oraz 10 księży katolickich aresztowanych na terenie powiatu[51]. W Starogardzie Gdańskim i okolicy rozstrzelano jeszcze we wrześniu około 150 Polaków[52]. Liczne egzekucje miały miejsce w Wielkopolsce. Niektóre z nich miały publiczny charakter, m.in. 20 września w Śremie i Turku, gdzie funkcjonariusze EG VI rozstrzelali odpowiednio 20 i 8 Polaków[53] oraz w Koninie, gdzie 22 września rozstrzelano dwóch zakładników[54]. Egzekucje miały także miejsce m.in. w Budzyniu (11, 13, 29 września; 7 ofiar), Damasławku (7 września, 5 ofiar), Murowanej Goślinie (18 września, 4 ofiary), okolicach Rogoźna (17–19 i 24–25 września, ponad 40 ofiar), Łopiszewie (14 i 21 września, 6 ofiar), Środzie Wielkopolskiej (17 września, 21 ofiar)[55]. W Lublińcu EG II rozstrzelała w drugiej połowie września 164 rzekomych „partyzantów”[56].
Fakt, iż oddziały zabezpieczające tyły zostały wzmocnione przez formacje policyjne i paramilitarne, takie jak Einsatzgruppen, SS-Verfügungstruppe, SS-Totenkopfverbände i Volksdeutscher Selbstschutz był przyjmowany z aprobatą przez niemiecką generalicję[57]. Jednocześnie alarmistyczne meldunki wojska o rzekomo rozwijającej się na tyłach wojnie partyzanckiej posłużyły kierownictwu SS jako pretekst do zaostrzenia represji wobec polskiej i żydowskiej ludności. Już 3 września Reichsführer-SS Heinrich Himmler wydał Einsatzgruppen rozkaz rozstrzeliwania na miejscu „polskich powstańców złapanych na gorącym uczynku albo z bronią w ręku”[58]. Protesty wojska przeciwko zbrodniom dokonywanym przez Einsatzgruppen zdarzały się wyłącznie ze względu na fakt, że początkowo postrzegano je jako ekscesy wynikające z braku dyscypliny. Gdy stało się jasne, że zbrodnie są dokonywane na podstawie odgórnych rozkazów, krytyka ze strony Wehrmachtu umilkła[57].
Zbrodnie na jeńcach wojennych
Masakry i egzekucje
W czasie kampanii wrześniowej niemieckie dowództwo nie wydało rozkazów nakazujących mordowanie jeńców wojennych[59]. Niemniej rozstrzeliwanie wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego było zjawiskiem masowym, występującym na wszystkich obszarach operacyjnych Wehrmachtu[60]. Do egzekucji i masakr dochodziło zarówno w bezpośrednio po walce, jak i w punktach zbornych i obozach jenieckich[61]
Zdaniem Jochena Böhlera zbrodnie na polskich jeńcach zazwyczaj miały spontaniczny charakter[59]. Również i w tym wypadku zazwyczaj miał za nimi stać splot czynników motywacyjnych i sytuacyjnych[60]. Böhler podkreśla, że na tradycyjne antysłowiańskie uprzedzenia nałożył się w tym wypadku brak doświadczenia niemieckich żołnierzy. Sposób prowadzenia walki przez Polaków, którzy w obliczu technicznej i liczebnej przewagi wroga stosowali działania opóźniające, wykorzystując lasy lub zabudowania, Niemcy uznawali za „niehonorowy” i „podstępny”[62]. Za poniesione w takich starciach straty mścili się, dokonując masowych oraz indywidualnych egzekucji polskich jeńców[63]. Zbrodni na jeńcach dokonywano także w akcie zemsty za straty poniesione w walce bądź za rzekome polskie ekscesy wobec członków mniejszości niemieckiej[64]. Ponadto żołnierzy z rozbitych jednostek, którzy na skutek szybkich postępów Wehrmachtu znaleźli się na niemieckich tyłach, nie uznawano za członków regularnych sił zbrojnych, lecz za „partyzantów”[65]. Takie podejście zostało usankcjonowane w rozkazie OKH z 12 września 1939 roku, inspirowanym przez samego Hitlera, które zakazywało posiadania broni na terenach okupowanych na zachód od Sanu i środkowej Wisły oraz na północ od Narwi[66].
W nocy z 4 na 5 września 1939 roku na polu pod Serockiem żołnierze niemieckiego 604. batalionu budowy dróg niespodziewanie otworzyli ogień do zgromadzonego tam tłumu jeńców z Armii „Pomorze”. W bezładnej strzelaninie poniosło śmierć od 69 do 84 polskich żołnierzy[67][68]. 6 września we wsi Moryca rozstrzelano 19 oficerów 76 pp, a w pobliskiej Longinówce spalono żywcem pewną liczbę szeregowych żołnierzy tego pułku[69]. 8 września pod Ciepielowem żołnierze niemieckiej 29 Dywizji Piechoty dokonali kilku egzekucji polskich jeńców. Ofiarą tej najbardziej znanej zbrodni z okresu kampanii wrześniowej mogło paść nawet do 300 polskich żołnierzy, przede wszystkim z 74 pp[70]. 10 września na dziedzińcu kościoła w Piasecznie dokonano egzekucji 15 jeńców wojennych[71] (według innych źródeł liczba ofiar wyniosła 21)[69]. 12 września w gmachu szkoły powszechnej w Szczucinie Niemcy spalili żywcem bądź zastrzelili co najmniej 40 polskich jeńców. W tej samej masakrze zamordowano także około 30 cywilnych uchodźców i 25 miejscowych Żydów[72][73]. W nocy z 13 na 14 września na placu koszarowym w Zambrowie niemieccy strażnicy otworzyli ogień do polskich jeńców, wśród których wybuchła panika, gdy na plac wpadły przestraszone konie. W bezładnej strzelaninie zostało zabitych około 200 jeńców, a kolejnych stu odniosło rany[74]. 18 września w rejonie wsi Śladów, nad brzegiem Wisły doszło do masowej egzekucji wziętych do niewoli żołnierzy armii „Poznań” i „Pomorze” oraz osób cywilnych (okolicznych mieszkańców i uchodźców)[75]. Zazwyczaj, w ślad za Szymonem Datnerem, przyjmuje się, że liczba ofiar tej zbrodni sięgnęła 300[74], aczkolwiek w rzeczywistości mogła być niższa[76]. 20 września, w odwecie za rzekome okaleczenie przez Polaków niemieckiego żołnierza, w Majdanie Wielkim zostało rozstrzelanych 42 jeńców[77]. 22 września w stodole we wsi Urycz żołnierze Wehrmachtu spalili żywcem nawet do 100 jeńców – żołnierzy 4 psp[78]. 28 września w Zakroczymiu esesmani z Dywizji Pancernej „Kempf” mimo trwającego rozejmu niespodziewanie zaatakowali szykujących się do złożenia broni obrońców twierdzy Modlin. Według niepełnych szacunków zginęło kilkuset polskich żołnierzy oraz około 100 cywilów[79][80]. Egzekucje polskich jeńców miały ponadto miejsce w Mszczonowie (8 września, 11 ofiar) i Starych Kozłowicach (12 września, 5 ofiar)[69].
Nagminne były wypadki, gdy rozstrzeliwano wziętych do niewoli członków Straży Obywatelskich oraz innych formacji samoobrony lub organizacji paramilitarnych – mimo że zgodnie z konwencją haską jawnie nosili broń i posiadali oznaki wskazujące na ich kombatancki status[81][82]. 9–11 września w czterech wielkopolskich miejscowościach – Gnieźnie, Mogilnie, Trzemesznie i Kłecku – funkcjonariusze niemieckiej straży granicznej z Grenzschutz-Abschnitts-Kommando 2 rozstrzelali, jako rzekomych partyzantów, blisko 500 wziętych do niewoli polskich obrońców[83]. Wśród ofiar byli członkowie Straży Obywatelskiej Obrony Narodowej, członkowie Przysposobienia Wojskowego i Ochotniczej Straży Pożarnej, a także młodociani harcerze[84]. Co najmniej kilkudziesięciu cywilnych obrońców rozstrzelano w pierwszych dniach września w Kaliszu i jego okolicach[85]. 22 września 1939 roku w Boryszewie pod Sochaczewem rozstrzelano 50 żołnierzy Batalionu Obrony Narodowej „Bydgoszcz”. Zbrodni dokonano w odwecie za rzekomy udział ofiar wydarzeniach tzw. bydgoskiej krwawej niedzieli[86][87]. 5 października 1939 roku na mocy wyroku doraźnego sądu wojennego rozstrzelano na Zaspie koło Gdańska 39 wziętych do niewoli obrońców Poczty Polskiej. Pozostałych 23 obrońców poczty deportowano do obozów koncentracyjnych[88].
Istnieją relacje o wyławianiu z tłumu jeńców wojennych żołnierzy pochodzenia żydowskiego i ich natychmiastowym rozstrzeliwaniu. Liczba ofiar takich egzekucji nie jest jednak znana[60].
Traktowanie w obozach jenieckich i przejściowych
We wrześniu 1939 roku niemiecki system obozów jenieckich nie radził sobie z masowym napływem polskich jeńców. Sytuację pogarszał fakt, że zgodnie z zarządzeniem OKH często internowano także mężczyzn-cywilów w wieku od 17 do 45 lat. Niemcy nie radzili sobie z transportem jeńców i internowanych, a w obozach jenieckich i przejściowych nie przygotowano wystarczającej ilości żywności i środków medycznych, ani odpowiednich urządzeń sanitarnych. Już 8 września dowództwo VII Korpusu Armijnego alarmowało, że „na tyłach panuje sytuacja nie do opisania”, a ponad 6 tys. jeńców i internowanych „w ogóle nie otrzymuje żywności”. O podobnych problemach raportowały także inne związki operacyjne[89].
Poprawnemu traktowaniu jeńców nie sprzyjały także rozkazy wydawane przez niemieckie dowództwo[71]. Między innymi, 18 września dowódca 14 Armii gen. Wilhelm List wydał rozkaz, w którym za przejaw braku wojskowej dyscypliny uznał „niegodne zachowanie [niemieckich] żołnierzy, którzy spoufalają się z jeńcami w punktach zbornych i obozach jenieckich”. Zdarzało się, że jeńców wojennych zmuszano do pracy na rzecz niemieckich władz wojskowych i cywilnych[71].
16 lutego 1939 roku, a więc na ponad pół roku przed wybuchem wojny, wydano instrukcję, która nakazywała dzielić jeńców przybyłych do obozów według nazistowskich kryteriów rasowych[18]. W obozach przejściowych i jenieckich żołnierze WP pochodzenia żydowskiego byli oddzielani od pozostałych jeńców. Tworzono tam dla nich specjalne „wewnętrzne getta”. Jeńcy pochodzenia żydowskiego byli gorzej żywieni i traktowani, często zmuszano ich także do wyczerpującej pracy. W konsekwencji śmiertelność była wśród nich znacznie wyższa, niż wśród pozostałych jeńców[90].
Masakry cywilów i akcje represyjne
Pacyfikacje wsi
Autorzy opracowania Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939–1945 podają, że podczas wojny obronnej 1939 roku wojska niemieckie spaliły 434 wsie[91]. Według innych źródeł zniszczeniu mogło wtedy ulec nawet 476 miejscowości[92]. Szczególnie silnie ucierpiała ziemia łódzka. Według Andrzeja Jankowskiego, we wrześniu 1939 roku Niemcy represjonowali tam 93 wsie, w których zamordowali około 1,2 tys. osób[93]. Autorzy opracowania Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939–1945 podają natomiast, że na obszarze powojennego województwa łódzkiego spalono 201 wsi[91][d].
Schemat wielu pacyfikacji był bardzo podobny. Jeśli podczas przemarszu lub postoju doszło do strzelaniny wywołanej przez niedoświadczonych i zbyt nerwowych rekrutów, niemieccy żołnierze natychmiast interpretowali to wydarzenie jako „atak partyzantów” i przystępowali do brutalnej akcji represyjnej, podpalając zabudowania, wrzucając granaty do piwnic, rozstrzeliwując mieszkańców[94]. Nie było to jednak absolutną regułą. W niektórych wypadkach wsie były niszczone w akcie zemsty za opór stawiany oddziałom Wehrmachtu przez żołnierzy Wojska Polskiego, zwłaszcza jeśli ci ostatni prowadzili walkę w oparciu o zabudowania danej miejscowości[95]. Gen. Franciszek Skibiński, szef sztabu 10 Brygady Kawalerii, był z kolei przekonany, że palenie miejscowości służyło głównie zwiększeniu chaosu po stronie polskiej, a przy okazji także zapewnieniu nacierającym oddziałom niemieckim nocnego oświetlenia terenu walki[96].
Wielokrotnie paleniu wsi towarzyszyły masakry i zbiorowe egzekucje[91]. Już w pierwszym dniu wojny żołnierze niemieckiej 19 DP doszczętnie spalili wsie Zimnowoda i Parzymiechy. Historycy szacują, że w obu miejscowościach zamordowano od 114 do 191 osób, wśród nich wiele kobiet i dzieci[97][98][99]. W nocy z 1 na 2 września w Torzeńcu doszło do gwałtownej strzelaniny, w której zginęło trzech niemieckich żołnierzy, a czterech odniosło rany[100]. W odwecie żołnierze 41 pp 10 DP częściowo spalili wieś i zamordowali 16 mieszkańców[101]. Następnego dnia na rozkaz dowódcy pułku, płk. Friedricha Gollwitzera , w Torzeńcu rozstrzelano 18 polskich mężczyzn[102]. Tego samego dnia żołnierze tej samej dywizji dokonali pacyfikacji sąsiedniego Wyszanowa. Od kul, płomieni oraz wrzucanych do piwnic granatów zginęły wtedy 22 osoby, w większości kobiety, dzieci i osoby starsze[103][104]. 3 września w pasie działania niemieckiego XVIII KA spalono Skomielną Białą i zamordowano 14 mieszkańców. Tego samego dnia w Olszówce spalono 18 gospodarstw i zamordowano 13 osób[105]. W nocy z 5 na 6 września żołnierze niemieckiej 46 DP doszczętnie spalili Kajetanowice i zamordowali około 80 mieszkańców[106][107]. 5–6 września w Świniarsku żołnierze niemieckiej 2 Dywizji Górskiej spalili szereg zabudowań i zamordowali 17 cywilów[108]. 7 września w Krasnej i Komorowie żołnierze niemieckiej 14 DP zamordowali 28 cywilów, w tym kobiety i dzieci, a pierwszą z tych wsi spalili[109]. Tego samego dnia w Wylazłowie rozstrzelano 24 rolników z różnych wsi[110]. 8 września w Dominikowicach pod Zgierzem rozstrzelano 23 mieszkańców[111]. W nocy z 8 na 9 września żołnierze 1 Dywizji Górskiej częściowo spalili Besko, mordując ponad 20 mieszkańców[112]. 10 września we wsiach Teresin i Mszadla w wyniku podpaleń i egzekucji dokonywanych przez żołnierzy 10 DP zginęło około 150 osób[113]. Tego samego dnia w Bądkowie i Bratoszewicach zamordowano odpowiednio 22 i 14 mieszkańców. 12 września miały miejsce egzekucje w pobliskich Koźlu i Sadówce, z których każda pochłonęła kilkanaście ofiar[114]. 15 września we wsi Cechówka (ob. część Sulejówka) z rąk żołnierzy Wehrmachtu zginęło co najmniej 58 cywilów[115]. Tego samego dnia Niemcy spacyfikowali także sąsiednią Długą Szlachecką, gdzie zamordowali 42 osoby[116]. 17 września w Łaskarzewie żołnierze 1 DP po wyparciu wojsk polskich ze wsi zamordowali 24 Polaków i 30 Żydów[117].
Niemieckie dowództwo stosunkowo szybko zorientowało się, że fala przemocy spowodowana „partyzanckimi urojeniami” wymyka się spod kontroli i zagraża interesom Wehrmachtu, prowadząc chociażby do utraty kwater i zapasów[118]. Obawiano się ponadto, że ofiarą „partyzanckich urojeń” mogą przypadkowo paść członkowie mniejszości niemieckiej w Polsce[119]. Już 2 września dowództwo 10 DP wydało rozkaz, aby „z całą surowością zakazać podpaleń, które stały się już swego rodzaju manią”. 4 września dowództwo XIII KA, zastrzegając, że „wskazane jest bezwzględne traktowanie partyzantów”, zakazało dokonywania odwetowych podpaleń. Następnego dnia rozkaz o podobnej treści wyszedł z dowództwa 8 Armii[118]. 6 września w rozkazie IV KA odnotowano, iż „z błahej przyczyny wybuchają paniczne strzelaniny i ogromne pożary”, odnotowując jednocześnie, że z powodu braku doświadczenia żołnierzy istnieje niebezpieczeństwo wybuchu „psychozy na punkcie partyzantów”[120]. Z kolei dowódca 10 Armii gen. Walter von Reichenau w rozkazie z 11 września nakazał ukrócić nerwowość wśród żołnierzy i zabronił „palenia domów w akcie odwetu”, zaznaczając jednak, że „w przypadku rzeczywistych ataków na żołnierzy lub innego rodzaju wrogich działań należy przedsięwziąć na miejscu bezwzględne środki”[120]. Nie wdrożono jednak środka, który rzeczywiście mógłby powstrzymać podpalenia i egzekucje, tj. energicznych dochodzeń oraz surowych kar dla sprawców[121].
W dodatku rozkazy wydawane przez niemieckich dowódców niekiedy sankcjonowały zbrodnie popełnione przez ich podwładnych lub okazywały się co najmniej wewnętrznie sprzeczne. Instrukcje OKH nakazywały, by ujętych partyzantów stawiać przed sądami wojennymi[122]. Niemniej w wydanym 4 września zarządzeniu specjalnym dotyczącym zaopatrzenia służb tyłowych 8 Armii znalazło się zalecenie, by rozstrzeliwać bez sądu nie tylko partyzantów i osoby zatrzymane z bronią w ręku, lecz także polskich cywilów „przebywających w domach i gospodarstwach, z których strzelano do naszych żołnierzy”[123]. Tego samego dnia również gen. Von Reichenau wydał rozkaz nakazujący rozstrzeliwać partyzantów „złapanych na gorącym uczynku albo z bronią w ręku”. OKH szybko wystosowało sprostowanie do dowódców armii, wskazując, że partyzantów należy zabijać w walce, a po ujęciu oddawać pod sąd. Niemniej 10 września OKH wydało jednak rozkaz, by polskich „nieletnich przestępców” sądzić jak dorosłych, jeśli pod względem rozwoju nie różnią się od osoby powyżej 18. roku życia[66]. Tego samego dnia dowódca Grupy Armii „Północ” gen. Fedor von Bock, wydał rozkaz nakazujący spalenie każdego domu położonego za linią frontu, z którego strzelano do Niemców, a w przypadku gdy nie da się ustalić z jakiego domu padł strzał – spalenia całej wsi[124].
Masakry i „akcje oczyszczające” w miastach i miasteczkach
3 września 1939 roku oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Częstochowy. Nie napotkały przy tym żadnego oporu, a w pierwszych meldunkach odnotowano, że „mieszkańcy zachowują spokój”[125]. Następnego dnia we wczesnych godzinach popołudniowych w dwóch punktach miasta niespodziewanie wybuchły jednak gwałtowne strzelaniny. W niemieckich pododdziałach wybuchło zamieszanie, przechodzące momentami w panikę[126]. Ośmiu żołnierzy zginęło, a kolejnych czternastu odniosło rany[127]. Natychmiast po zakończeniu strzelaniny żołnierze gruntownie przeszukali okoliczne domy, lecz nie udało im się schwytać żadnego Polaka lub Żyda z bronią w ręku, ani nawet znaleźć żadnej broni i amunicji[128]. Najprawdopodobniej strzelaniny były więc spowodowane niedoświadczeniem i nadmierną nerwowością niemieckich żołnierzy – spotęgowaną napływającymi od pierwszych godzin wojny doniesieniami o rzekomych atakach partyzantów oraz ostrzeżeniami dowództwa przed rzekomo sprzyjającą komunizmowi robotniczą ludnością Częstochowy[129].
Niemniej żołnierze 42 pp 46 DP uznali, że padli ofiarą ataku partyzantów i rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję represyjną. Polaków i Żydów wyciągano z domów, a następnie spędzano do kilku punktów zbornych zorganizowanych naprędce na terenie miasta[130]. Tam zmuszano ich, aby godzinami leżeli twarzą do ziemi bądź stali z rękoma podniesionymi do góry[131]. Zgromadzona na punktach zbornych ludność była bita, maltretowana i szykanowana[131]. Niemieccy żołnierze otrzymali ustne polecenie, aby bezwzględnie strzelać do każdego zatrzymanego, który spróbuje się poruszyć[132]. Mężczyzn separowano od kobiet i dzieci, po czym poddawano gruntownej rewizji. Osoby, przy których odnaleziono chociażby żyletkę, brzytwę lub scyzoryk były odprowadzane na bok i rozstrzeliwane[133]. Wydarzenia te przeszły do historii Częstochowy jako „krwawy poniedziałek”. Dokładna liczba ofiar nie została precyzyjnie ustalona. Podczas ekshumacji przeprowadzonej w pierwszych miesiącach 1940 roku w różnych punktach na terenie miasta odnaleziono zwłoki 194 mężczyzn, 25 kobiet i ośmiorga dzieci (205 Polaków i 22 Żydów)[130][134]. Ekshumacja nie objęła jednak wszystkich miejsc straceń z września 1939 roku. Szymon Datner przypuszczał, że liczba zamordowanych mogła wynieść ok. 300[134]. Jan Pietrzykowski szacował z kolei, że w „krwawy poniedziałek” zostało zamordowanych ok. 500 mieszkańców Częstochowy[130].
Osobny artykuł:3 września wojska niemieckie zajęły także niebroniony Złoczew. Jeszcze tej samej nocy esesmani z pułku „Leibstandarte Adolf Hitler” wspólnie z żołnierzami 17 Dywizji Piechoty niespodziewanie przystąpili do podpalania domów i mordowania ludności[135]. Niemieccy żołnierze otwierali ogień do każdego napotkanego cywila, w tym do osób uciekających z płonących budynków. W relacjach świadków pojawiają się także wzmianki o relacje o zakłuwaniu ofiar bagnetami, wrzucaniu do płonących zabudowań czy o mordowaniu małych dzieci kolbami karabinowym[136][137]. Ofiarą masakry padło około 200 Polaków i Żydów (mężczyzn, kobiet i dzieci)[135]. Miejscowość została spalona w 80%[137].
Osobny artykuł:5 września 1939 roku oddziały niemieckiej 4 Armii wkroczyły do Bydgoszczy. W mieście nie było już regularnych wojsk polskich, niemniej opór wkraczającym Niemcom stawiła miejscowa Straż Obywatelska (SO). Jej członkowie złożyli broń dopiero po uzyskaniu zapewnienia od generała Eccarda von Gablenza , iż uzyskają status jeńców wojennych[138]. W rzeczywistości wydano ich w ręce funkcjonariuszy Einsatzgruppe IV, którzy wszystkich jeńców rozstrzelali lub zakatowali na śmierć metalowymi prętami[139][140]. Tymczasem mimo kapitulacji SO okupanci byli przekonani, że w Bydgoszczy trwa „polskie powstanie”. W wielu punktach miasta dochodziło do chaotycznych strzelanin[141]. W odpowiedzi żołnierze Wehrmachtu razem z funkcjonariuszami Einsatzgruppe IV przeprowadzali masowe aresztowania i doraźne egzekucje. Według niemieckich szacunków między 5 a 8 września w Bydgoszczy rozstrzelano od 200 do 400 osób cywilnych[142].
8 września wojskowym komendantem Bydgoszczy został mianowany gen. mjr Walter Braemer. Na rozkaz dowództwa 4 Armii, przy aktywnym wsparciu dowódcy Einsatzkommando 1/IV SS-Sturmbannführera Helmuta Bischoffa, rozpoczął on w mieście szeroko zakrojoną „akcję oczyszczającą”[142]. Niemieccy żołnierze, esesmani i policjanci szczelnym kordonem otaczali zamieszkane przez Polaków dzielnice, po czym systematycznie przeszukiwali dom po domu. W przypadku znalezienia broni (do tej kategorii mogła być zaliczona pamiątkowa szabla, myśliwska dubeltówka czy pałka policyjna) lokatorów płci męskiej rozstrzeliwano na miejscu[143]. Pozostałych „podejrzanych” kierowano do prowizorycznego więzienia zorganizowanego w koszarach 15 pal. Represję dotknęły w szczególności robotniczą dzielnicę Szwederowo[144][e]. 9 września na bydgoskim Starym Rynku rozstrzelano w publicznej egzekucji 20 osób[144][145]. Gdy w nocy z 9 na 10 września w mieście został postrzelony niemiecki żołnierz, Braemer polecił, aby następnego dnia rozstrzelać publicznie na Starym Rynku kolejnych 20 zakładników[144]. Łącznie między 8 a 11 września zamordowano w Bydgoszczy około 370 Polaków[141][146].
Osobny artykuł:Po upadku Gdyni Niemcy przeprowadzili w mieście szeroko zakrojoną „akcję oczyszczającą” (niem. Säuberungsaktion). Do 15 września policja i wojsko aresztowały tam blisko 7 tys. osób. Więźniów osadzano w kościołach, kinach i halach, które zamieniono w prowizoryczne areszty. W wyniku przesłuchań, które prowadzono przez następne trzy dni, zwolniono 3 tys. osób. Niemniej 2250 osób objęły aresztowania prewencyjne. Ponadto Niemcy ujęli 130 osób, których nazwiska widniały na listach proskrypcyjnych, a kolejnych 120 osób zatrzymano w charakterze zakładników[147].
Zbrodnie niemieckie na Górnym Śląsku
Na Górnym Śląsku opór wkraczającym wojskom niemieckim stawiły regularne oddziały Wojska Polskiego oraz ochotnicze formacje samoobrony. Te pierwsze już w nocy z 2 na 3 września rozpoczęły jednak odwrót na wschód. Część oddziałów ochotniczych wycofała się w ślad za wojskiem regularnym, inne usiłowały prowadzić działania opóźniające. Ostatecznie do 4 września Niemcy opanowali całą polską część Górnego Śląska wraz ze Śląskiem Cieszyńskim i Zagłębiem Dąbrowskim[148].
Na świeżo zajętych terenach Niemcy przystąpili do „bezwzględnej likwidacji band, partyzantów i sabotażystów”[149]. Udział w akcjach represyjnych i egzekucjach brali żołnierze Wehrmachtu, funkcjonariusze trzech Einsatzgruppen: EG I, EG II i EG z.b.V., a także członkowie Freikorps Ebbinghaus. Ich ofiarami byli natomiast m.in. cywilni obrońcy Górnego Śląska oraz osoby, których nazwiska widniały na niemieckich listach proskrypcyjnych. Niemniej, jak wskazują raporty Einsatzgruppen, szczególnie zaciekle tropiono weteranów powstań śląskich oraz dawnych [[Plebiscyt na Górnym Śląsku|działaczy plebiscytowych[150].
4 września wojska niemieckie wkroczyły do Katowic. Żołnierze Wehrmachtu, funkcjonariusze EG I oraz członkowie Freikorps Ebbinghaus dokonywali w mieście masowych i indywidualnych egzekucji, których ofiarą padali wzięci do niewoli członkowie polskich jednostek ochotniczych oraz osoby, których nazwiska widniały na niemieckich listach proskrypcyjnych[81]. Egzekucje odbywały się m.in. przy ulicach Zamkowej, Jagiellońskiej, Barbary, w parku Kościuszki, na pl. Wolności, na boisku sportowym, strzelnicy i podwórzu miejscowego więzienia, w Załężu, w lesie Zarzecze oraz w Lesie Panewickim. Szacuje się, że we wrześniu 1939 roku zamordowano w Katowicach nawet do 750 osób[151].
Osobny artykuł:Egzekucje miały miejsce także w innych miastach Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, w tym w Łaziskach Dolnych, Górnych i Średnich (2–3 i 6 września, 69 ofiar), Tychach i okolicznych miejscowościach (3 września, ponad 60 ofiar), Jankowicach (3 września, 13 ofiar), okolicach Orzesza (3–4 września, ponad 40 ofiar), Świętochłowicach (3–4 września, 10 ofiar), Pszczynie (4 września, 13 harcerzy), Mikołowie (5, 7 i 17 września, co najmniej 16 ofiar), Tarnowskich Górach (4, 6, 11 i 17 września, kilkanaście ofiar), Siemianowicach Śląskich (8 września, 6 ofiar) i Chorzowie[152]. W Sosnowcu w publicznej egzekucji przed gmachem ratusza rozstrzelano 4 września dziesięciu zakładników[153].
Prawdopodobnie we wrześniu 1939 roku rozstrzelano na Górnym Śląsku około 1400 osób[154].
Zbrodnie na tle antysemickim
Wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski towarzyszyła fala przemocy wobec Żydów. Żołnierze niemieccy od lat byli poddawani indoktrynacji w duchu antysemickim, a ich wrogość wobec Żydów została dodatkowo wzmocniona przez zetknięcie z zamieszkującymi Polskę „Żydami ze wschodu” (Ostjuden). Żydzi ci różnili się ubiorem i zwyczajami od Żydów niemieckich, co w oczach żołnierzy, policjantów i esesmanów czyniło z nich łatwo rozpoznawalny cel. Jednocześnie ich odmienność zdawała się potwierdzać antysemickie stereotypy rozpowszechniane przez „Der Stürmer” i inne narzędzia nazistowskiej propagandy[155]. Dodatkowo w szeregach niemieckiej armii powszechne było przekonanie, że przestępstwa wymierzone w Żydów pozostaną bezkarne[156].
W konsekwencji w dziesiątkach polskich miast i miasteczek doszło do tzw. „błyskawicznych pogromów”. Podczas tych aktów przemocy żołnierze Wehrmachtu oraz innych niemieckich formacji maltretowali, terroryzowali i upokarzali Żydów, a także niszczyli lub rabowali ich mienie[157]. W wielu miejscowościach, zwłaszcza w południowej Polsce, spalono synagogi. Zjawisko to przybrało takie rozmiary, że Heinrich Himmler był zmuszony wydać zarządzenie, aby oszczędzone zostały przynajmniej synagogi w Krakowie, Łodzi i Warszawie[158]. Szczególnie rozpowszechnioną żołnierską „rozrywką” było podpalanie lub obcinanie bród ortodoksyjnym wyznawcom judaizmu, a także zmuszanie Żydów do wykonywania „ćwiczeń gimnastycznych”[159]. Inną powszechną praktyką było zmuszanie Żydów do ciężkiej, często upokarzającej pracy[160]. W trakcie „błyskawicznych pogromów” dochodziło również do gwałtów na żydowskich kobietach[161].
W niektórych przypadkach te spontaniczne pogromy i akty przemocy zakończyły się masakrami. 3 września 1939 roku w Wieruszowie zastrzelono co najmniej 17 Żydów[162]. W nocy z 5 na 6 września żołnierze Wehrmachtu oraz SS-Verfügungstruppe zapędzili około 50 Żydów do synagogi w Krasnosielcu, gdzie ich rozstrzelali, uprzednio znęcając się nad nimi[163]. 8 września w Lipsku zamordowano w miejscowej synagodze 60 Żydów, a następnego dnia w publicznej egzekucji na miejskim rynku rozstrzelano kolejnych sześciu. 9 września zamordowano w Wyszkowie co najmniej 65 Żydów[164]. 12 września w Końskich na miejski rynek spędzono kilkudziesięciu Żydów, których zmuszono do wykopania mogił dla poległych niemieckich żołnierzy, brutalnie ich przy tym bijąc. W pewnym momencie część ofiar próbowała uciec, wtedy przejeżdżający w pobliżu niemiecki oficer otworzył do nich ogień z broni automatycznej. W wyniku masakry zginęły 22 osoby[165]. W Błoniu, w nocy z 18 na 19 września, na rozkaz naczelnego kapelmistrza pułku Leibstandarte SS „Adolf Hitler” rozstrzelano około 50 osób, wyłącznie lub w większości Żydów[166].
Osobne artykuły:Część zbrodni na Żydach była wynikiem wydanych odgórnie rozkazów. Nazistowscy przywódcy z niepokojem obserwowali fakt, że w wyniku okupacji zachodniej i centralnej Polski liczba Żydów znajdujących się pod niemieckim panowaniem wzrośnie o prawie 2 miliony. Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych w Polsce SS-Gruppenführer Reinhard Heydrich zaproponował wysiedlenie polskich Żydów na tereny, które zgodnie z zapisami układu Ribbentrop-Mołotow miały się znaleźć pod okupacją ZSRR. Plan ten został najprawdopodobniej zaakceptowany przez naczelne dowództwo Wehrmachtu. Świadczyć może o tym dyrektywa z 12 września 1939 roku, skierowana przez płk. Eduarda Wagnera do dowództwa Grupy Armii „Południe”, zawierająca rozkaz „wywiezienia za San” wszystkich Żydów z polskiej części Górnego Śląska. Jednocześnie, aby przyspieszyć masowy exodus ludności żydowskiej do strefy sowieckiej, Niemcy rozpoczęli brutalne pogromy i wysiedlenia. Szczególną rolę w tej akcji odegrały Einsatzgruppen, zwłaszcza Einsatzgruppe zur besonderen Verwendung (z.b.V.), dowodzona przez SS-Obergruppenführera Udo von Woyrscha oraz Einsatzgruppe I (EG I) dowodzona przez SS-Brigadeführera Bruno Streckenbacha[167][168].
7 września Einsatzgruppe z.b.V. przeprowadziła masakrę w Będzinie, gdzie jej funkcjonariusze spalili synagogę i zamordowali kilkuset Żydów. Ta sama jednostka zamordowała 50 Żydów w Trzebini, 98 Żydów w okolicach Sławkowa, kolejnych trzydziestu dwóch pod Wieliczką oraz spaliła synagogę w Katowicach[169][170][164]. W Krakowie w odwecie za rzekome ostrzelanie żołnierzy Wehrmachtu funkcjonariusze EG II rozstrzelali 12 września dziesięciu Żydów [164].
Po dotarciu nad San Einsatzgruppe z.b.V. i EG I systematycznie mordowały Żydów, aby wywołać falę ucieczek na tereny okupowane przez ZSRR. Należące do Einsatzgruppe I Einsatzkommando 3/I wypędziło za San około 18 tysięcy Żydów na odcinku między Sandomierzem a Jarosławiem. W Dynowie jej inna jednostka, Einsatzkommando 1/I, przepędziła wpław przez rzekę wszystkich żydowskich mieszkańców, jednocześnie paląc synagogę i mordując co najmniej 200 osób[171]. Największa masakra miała jednak miejsce w Przemyślu, gdzie między 16 a 19 września 1939 roku funkcjonariusze Einsatzgruppe z.b.V. i EG I zamordowali co najmniej 500–600 Żydów[172].
Osobne artykuły:Wypędzenia Żydów poza niemiecko-sowiecką linię demarkacyjną były także przeprowadzane na terenach północnego Mazowsza i Suwalszczyzny, które docelowo miały zostać wcielone w skład Prusy Wschodnie. Einsatzgruppe V wypędziła wtedy m.in. znaczną liczbę Żydów z Mławy, Przasnysza, Ostrołęki, Pułtuska i Nasielska[173].
Liczba Żydów zamordowanych przez Niemców we wrześniu 1939 roku nie została dotąd dokładnie ustalona. Prawdopodobnie należy ją jednak szacować w tysiącach[174].
Naloty na obiekty cywilne
Podczas kampanii wrześniowej niemieckie siły zbrojne wykorzystały po raz pierwszy w skali masowej lotnictwo do walki z ludnością cywilną[175]. Już 1 września 1939 roku, w pierwszych godzinach wojny, Luftflotte 4 przeprowadziła serię nalotów na Wieluń. Miasto zostało zniszczone w 70%, zrównany z ziemią został m.in. miejscowy szpital. Liczba ofiar mogła według źródeł polskich sięgnąć nawet 1200. W czasie nalotów w mieście nie stacjonowały żadne polskie oddziały[176].
Osobny artykuł:Według obliczeń Szymona Datnera we wrześniu 1939 roku Luftwaffe zbombardowała 158 niebronionych miast i osiedli w Polsce[177].
Ponadto niemieccy lotnicy wielokrotnie atakowali kolumny uchodźców na drogach oraz pociągi ewakuacyjne przewożące ludność cywilną – również w sytuacjach, gdy w okolicy nie było polskich żołnierzy[178]. Już 4 września w komunikacie informacyjnym Armii „Poznań” podano:[179]
Niemieccy lotnicy ostrzeliwują z broni pokładowej ciągnące szosami w kierunku wschodnim kolumny uchodźców. Serie oddawane były przy dobrej widoczności z pułapu 100-200 m. [...] pomyłka, że mogą to być kolumny wojskowe, była absolutnie wykluczona. Kolumny uciekinierów składały się głównie z osób starszych, kobiet i dzieci; było wśród nich wielu zabitych i rannych.
Ataki na kolumny uchodźców odnotowano m.in. w rejonie Gniezna oraz na szosie Warszawa – Siedlce. Na tej ostatniej miało zginąć około 600 osób. 2 września na dworcu kolejowym w Kole zbombardowano pociąg ewakuacyjny z Krotoszyna, na skutek czego mogło zginąć nawet do 300 cywilów. Ataki na pociągi ewakuacyjne miały miejsce także w okolicy Słupcy oraz w Łukowie (4 września)[92].
Osobny artykuł:Od pierwszego dnia wojny celem niemieckich nalotów była Warszawa. Niemieccy lotnicy nie ograniczali się do atakowania celów militarnych, lecz bombardowali i ostrzeliwali także cele cywilne, w tym szpitale, kościoły, instytucje kultury oraz obiekty zabytkowe[180]. Świadkowie wspominali, że upublicznianie adresów szpitali lub oznaczanie ich znakami Czerwonego Krzyża nie tylko nie zapobiegało atakom, lecz wręcz wzmagało ostrzał artyleryjski i bombardowania z powietrza[180][181]. Niemieccy lotnicy nie tylko bombardowali miasto, lecz również ostrzeliwali ludność z broni pokładowej, obierając za cel m.in. strażaków gaszących pożary, uchodźców na drogach wylotowych czy kobiety kopiące kartofle na polach[182][183]. O tym, iż naloty miały terrorystyczny charakter, świadczyć może m.in. fakt, że większe straty spowodowały one w centrum miasta, niż w dzielnicach podmiejskich, które leżały bliżej linii frontu[184]. W rozkazie dziennym sztabu generalnego Luftwaffe z 10 września wprost nakazano „poczynić daleko idące zniszczenia w gęsto zasiedlonych dzielnicach miasta”, uzasadniając to rzekomymi polskimi zbrodniami na niemieckich żołnierzach[185].
Najsilniejszy nalot na Warszawę nastąpił 25 września. Dzień ten do historii stolicy przeszedł jako „lany poniedziałek”[186] lub „czarny poniedziałek”[187]. Był to najsilniejszy nalot w dotychczasowej historii wojen[180], a zarazem największy atak Luftwaffe na pojedyncze miasto do czasu bombardowań Stalingradu w 1942 roku[187]. Szacuje się, że tego dnia zginęło od 5 do 10 tys. osób[188]. Łącznie podczas oblężenia Warszawy liczba ofiar wśród ludności cywilnej, spowodowanych niemieckimi nalotami i ostrzałem artyleryjskim, mogła sięgnąć 25 tys.[189][190]
Osobny artykuł:Zdaniem Jochena Böhlera naloty na obiekty cywilne, które Luftwaffe przeprowadzała w Polsce w wrześniu 1939 roku, miały na celu sterroryzowanie ludności, a także sprawdzenie w praktyce możliwości technicznych nowoczesnych sił powietrznych[191].
Gwałty i grabieże
Mimo surowych rozkazów dotyczących utrzymania karności, w szeregach oddziałów Wehrmachtu walczących w Polsce pojawiały się poważne problemy z dyscypliną. Ich przejawem były między innymi liczne przypadki bezprawnych rekwizycji i otwartej grabieży. Niemieccy żołnierze rabowali w szczególności alkohol i papierosy, a także meble i towary luksusowe. Tego typu incydenty odnotowano m.in. w Kaliszu, Sanoku, Krakowie i Kielcach. W Łodzi dowództwo 8 Armii było wręcz zmuszone wprowadzić 16 września zakaz wstępu do miasta żołnierzom, którzy nie byli tam zakwaterowani lub nie posiadali pisemnego zezwolenia bądź rozkazu przełożonego. W Łomży oficerowie Armii Czerwonej, którzy przejęli miasto z rąk Niemców, poczuli się wręcz zmuszeni zwrócić uwagę swym niemieckim odpowiednikom na „złe wspomnienia”, które pozostawili po sobie rabujący sklepy żołnierze Wehrmachtu[192].
Po kapitulacji i wkroczeniu do Warszawy oddziałów Wehrmachtu w mieście doszło do fali grabieży. Wojskowy komendant Warszawy gen. Conrad von Cochenhausen był zmuszony wystosować 6 października pismo do dowódców 18 DP i 19 DP, w którym zalazły się następujące stwierdzenia:[193]
Zabronione rekwizycje – czytaj: grabieże – przybrały w Warszawie rozmiary, które są hańbą dla armii, i bardzo niekorzystnie odbiły się na dyscyplinie w jej szeregach. Zdarzało się, że żołnierze buszujący w piwnicach z winem strzelali do siebie nawzajem […] Ekscesy pijanych oficerów są na porządku dziennym.
Zachowane niemieckie dokumenty wojskowe wskazują, że wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski towarzyszyły przypadki gwałtów na polskich i żydowskich kobietach. Ze względu na ograniczoną bazę źródłową skala tego zjawiska pozostaje jednak trudna do oszacowania[194].
O tym, jak dużą skalę przybrały problemy z dyscypliną, świadczyć może fakt, iż kwestia ta aż do końca 1939 roku była przedmiotem rozkazów wydawanych przez Naczelnego Dowódcę Wojsk Lądowych gen. Walthera von Brauchitscha[195]. Działania na rzecz ukrócenia rabunków i gwałtów, które podejmowało niemieckie dowództwo, nie były przy tym motywowane współczuciem dla ludności cywilnej, lecz obawą przed obniżeniem dyscypliny i nadszarpnięciem wizerunku Wehrmachtu[196].
Podsumowanie
Według niepełnych szacunków liczba ofiar wśród polskich jeńców wojennych i cywilów podczas kampanii wrześniowej wyniosła:[197]
- około 3 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, zabitych z dala od toczących się działań bojowych;
- około 10 tys. cywilów, którzy zginęli w wyniku nalotów lotniczych i ostrzału artyleryjskiego;
- około 16 tys. cywilów, zamordowanych w 714 egzekucjach przeprowadzonych między 1 września a 25 października 1939 roku, czyli w okresie obowiązywania zarządu wojskowego na okupowanych ziemiach polskich. Spośród tych ofiar 75% zostało rozstrzelanych już we wrześniu 1939 roku.
Nie sposób ustalić ilu egzekucji dokonał Wehrmacht, a ilu formacje policyjne i paramilitarne. Niemniej w ocenie Jochena Böhlera: „można założyć, że przynajmniej podczas niemieckiej inwazji na Polskę Wehrmacht miał na swoim koncie niewiele mniej ofiar egzekucji, niż grupy operacyjne policji czy formacje SS”[198].
Ten sam historyk jest jednocześnie zdania, że skala przemocy stosowanej przez armię niemiecką wobec polskiej ludności cywilnej i jeńców uzasadnia postawienie tezy, że już we wrześniu 1939 roku w Polsce pojawiły się zwiastuny wojny totalnej, którą III Rzesza rozpętała dwa lata później na pełną skalę wraz z atakiem na ZSRR[199].
4 września Adolf Hitler ogłosił powszechną amnestię dla wszystkich żołnierzy Wehrmachtu, funkcjonariuszy SS i Ordnungspolizei oraz członków Selbstschutzu, którzy w okresie od 1 września do 4 października 1939 roku popełnili w okupowanej Polsce „czyny z wściekłości wywołanej okrucieństwami, których dopuścili się Polacy”. Dokument ten kontrasygnowali szef OKW gen. Wilhelm Keitel oraz sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Rzeszy Roland Freisler. Poprawki zgłoszone przez najwyższych dowódców wojskowych dotyczyły jedynie wyłączenia stosowania amnestii w odniesieniu do sprawców zbrodni i wykroczeń spowodowanych brakiem dyscypliny (gwałtów, rabunków, wymuszeń itp.)[121]. Böhler wskazuje, że surowe kary, które w czasie walk w Polsce wymierzano żołnierzom niemieckim, którym udowodniono rabunki i gwałty, kontrastują z bezkarnością, którą cieszyli się sprawcy masakr na ludności cywilnej[200]. W jego ocenie:[201]
Dopóki niekontrolowane ekscesy niemieckich żołnierzy i esesmanów nie przynosiły szkody założonej misji wojskowej, dopóty wszelka interwencja uznawana była wręcz za niepożądaną. Można by pójść jeszcze o krok dalej i stwierdzić, iż na początku wojny niemieccy dowódcy wojskowi potraktowali wybryki podległych im żołnierzy jako środek służący szybkiej „pacyfikacji” kraju. Akty terroru miały łamać istniejący już opór ludności cywilnej lub odstraszać Polaków od podejmowania wrogiej działalności w przyszłości. Tak więc masowe rozstrzeliwania [...] i naloty bombowe Luftwaffe stanowiły jedynie dwie strony tego samego medalu.
Także po zakończeniu wojny w Republice Federalnej Niemiec nie pociągnięto do odpowiedzialności karnej żadnego byłego żołnierza lub oficera Wehrmachtu odpowiedzialnego za zbrodnie popełnione w okresie obowiązywania zarządu wojskowego w okupowanej Polsce[196].
W kulturze
Niemieckiemu najazdowi na Polskę we wrześniu 1939 roku oraz towarzyszącym mu zbrodniom jest poświęcony niemiecki film dokumentalny Der Überfall. Deutschlands Krieg gegen Polen z 2009 roku (reż. Knut Weinrich)[202].
Uwagi
- ↑ Jej wiarygodność bywa poddawana w wątpliwość. 25 sierpnia 1939 roku adm. Wilhelm Canaris w rozmowie z gen. Franzem Halderem wyraził jednak swoje „zaniepokojenie z powodu roli Totenkopfverbände”, co zdaniem Jochena Böhlera może świadczyć, iż słowa te rzeczywiście padły. Patrz: Böhler 2011 ↓, s. 72.
- ↑ Dla przykładu palenie krytych strzechą wiejskich chat – opisywanych w liście jednego z podoficerów jako „siedliska pluskiew” – nie było przez wielu żołnierzy uznawane za czyn naganny. Patrz: Böhler 2009 ↓, s. 52.
- ↑ Przede wszystkim z myślą o zidentyfikowaniu potencjalnych informatorów. Patrz: Böhler 2011 ↓, s. 60.
- ↑ W przypadku pozostałych województw statystyka miała przedstawiać się następująco: warszawskie – 116 wsi, kieleckie – 40 wsi, lubelskie – 30 wsi, śląskie – 22 wsie, pomorskie – 18 wsi, poznańskie – 4 wsie, rzeszowskie – 3 wsie. Autorzy opracowania zastrzegali przy tym, że są to dane niepełne. Patrz: Fajkowski i Religa 1981 ↓, s. 15.
- ↑ W dzienniku bojowym 580. obszaru tyłowego armii zapisano pod data 10 września” w dzienniku wojennym: „W najpodlejszej dzielnicy zamieszkiwanej przez komunę zastrzelono około 120 osób, a kolejne 900 aresztowano”. Patrz: Böhler 2009 ↓, s. 225.
Przypisy
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 34.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 53.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 35–36.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 72.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 50.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 72, 76.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 76.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 220–221.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 24, 106, 164.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 39–41.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 41–43, 58, 60.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 49–52, 164.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 52.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 50, 164.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 43–45.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 172.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 168–171.
- ↑ a b c Böhler 2009 ↓, s. 44.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 43.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 44–45.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 45.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 45, 132.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 132.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 45, 69.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 66, 83.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 22, 66.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 68.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 68–69.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 22, 139.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 45, 66, 261.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 55–58.
- ↑ a b c Böhler, Mallmann i Matthäus 2009 ↓, s. 14.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 60.
- ↑ a b c Böhler 2009 ↓, s. 220.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 45.
- ↑ Böhler, Mallmann i Matthäus 2009 ↓, s. 15.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 50–51.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 65.
- ↑ a b Wardzyńska 2009 ↓, s. 51.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 61–62.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 221.
- ↑ Böhler, Mallmann i Matthäus 2009 ↓, s. 61.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 82–88.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 129.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 84.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 100–101.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 51, 100–101.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 101.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 70.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 102, 110.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 107.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 108.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 116.
- ↑ Bogumił Rudawski: Egzekucja w Koninie z 22 września 1939 roku. iz.poznan.pl, 2022-05-24. [dostęp 2025-01-23].
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 114–116.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 227.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 23.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 222–223.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 190.
- ↑ a b c Böhler 2009 ↓, s. 188.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 183–187.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 22, 71, 262.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 22–23.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 262.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 23, 81, 83.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 161.
- ↑ Bojarska 1966 ↓, s. 117–118.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 185–186.
- ↑ a b c Sudoł 2011 ↓, s. 80.
- ↑ Sudoł 2011 ↓, s. 80, 82–84.
- ↑ a b c Böhler 2009 ↓, s. 183.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 186–187.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 52.
- ↑ a b Datner 1961 ↓, s. 53.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 53–56.
- ↑ Sudoł 2011 ↓, s. 81.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 57–58.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 56–57.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 60–61.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 97.
- ↑ a b Böhler 2011 ↓, s. 161.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 89–90.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 152–153.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 89–92.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 92–93.
- ↑ Kuczma 2000 ↓, s. 85–90.
- ↑ Datner 1961 ↓, s. 59–60.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 86.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 181–182.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 188–189.
- ↑ a b c Fajkowski i Religa 1981 ↓, s. 15.
- ↑ a b Wardzyńska 2009 ↓, s. 89.
- ↑ Jankowski 2009 ↓, s. 199.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 87, 261.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 71, 88, 93–94.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 90.
- ↑ Fajkowski i Religa 1981 ↓, s. 67–70.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 95–99.
- ↑ Bojarska 1964 ↓, s. 218–222.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 123.
- ↑ Zbrodnie Wehrmachtu w Wielkopolsce 1986 ↓, s. 50–51.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 124.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 126–127.
- ↑ Zbrodnie Wehrmachtu w Wielkopolsce 1986 ↓, s. 45–53.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 88–89.
- ↑ Bojarska 1964 ↓, s. 225–227.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 115–116.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 91–92.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 105.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 94.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 93.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 78.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 131.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 93–94.
- ↑ Rejestr 1988 ↓, s. 276–277.
- ↑ Rejestr 1988 ↓, s. 50.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 248.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 130–131.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 160.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 117.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 163.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 157–158.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 159.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 162.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 107–108.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 108–113.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 114.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 111–113.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 112, 114.
- ↑ a b c Pietrzykowski 1985 ↓, s. 19.
- ↑ a b Pietrzykowski 1959 ↓, s. 10.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 180.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 113.
- ↑ a b Datner 1967 ↓, s. 216.
- ↑ a b Böhler 2011 ↓, s. 241.
- ↑ Bojarska 1962 ↓, s. 105–110.
- ↑ a b Kulesza 2004 ↓, s. 22–23.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 145–147.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 147.
- ↑ Gumkowski i Kuczma 1967 ↓, s. 17.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 226.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 224.
- ↑ Biskup 2004 ↓, s. 84.
- ↑ a b c Böhler 2009 ↓, s. 225.
- ↑ Biskup 2004 ↓, s. 85.
- ↑ Biskup 2004 ↓, s. 86.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 105–106.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 127–129.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 119, 129.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 129.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 130.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 131–136.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 135.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 136.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 205, 216.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 214–215.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 205–210, 243–247.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 243–244.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 207, 210.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 207–209.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 215.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 206.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 245–247.
- ↑ a b c Wardzyńska 2009 ↓, s. 124.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 211–213.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 241–242.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 233–234.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 244.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 229–230.
- ↑ Böhler, Mallmann i Matthäus 2009 ↓, s. 90.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 244–245.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 247, 249.
- ↑ Wardzyńska 2009 ↓, s. 123.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 210–211, 213.
- ↑ Jurga 1990 ↓, s. 353.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 125–128.
- ↑ Jurga 1990 ↓, s. 355–356.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 119.
- ↑ Jurga 1990 ↓, s. 355.
- ↑ a b c Warszawa Walczy 2014 ↓, s. 490.
- ↑ Szarota 2005 ↓, s. 243, 251, 253.
- ↑ Bartoszewski 2008 ↓, s. 40, 60.
- ↑ Drozdowski 1975 ↓, s. 117–118.
- ↑ Szarota 2005 ↓, s. 267.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 208.
- ↑ Bartoszewski 2008 ↓, s. 60.
- ↑ a b Warszawa Walczy 2014 ↓, s. 153.
- ↑ Kaliński 2022 ↓, s. 481.
- ↑ Kaliński 2022 ↓, s. 578.
- ↑ Drozdowski 1975 ↓, s. 298.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 220–222, 266.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 195–198.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 198.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 200–201, 215.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 199.
- ↑ a b Böhler 2009 ↓, s. 263.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 259–260.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 260.
- ↑ Böhler 2009 ↓, s. 25, 264.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 265–266.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 266.
- ↑ Böhler 2011 ↓, s. 9.
Bibliografia
- Władysław Bartoszewski: 1859 dni Warszawy. Kraków: Wydawnictwo „Znak”, 2008. ISBN 978-83-240-1057-8.
- Marian Biskup (red.): Historia Bydgoszczy. T. II. Cz. 2. Bydgoszcz: Bydgoskie Towarzystwo Naukowe, 2004. ISBN 83-921454-0-2.
- Barbara Bojarska. Zbrodnie Wehrmachtu w Złoczewie. „Przegląd Zachodni”. 3-4, 1962.
- Barbara Bojarska. Zbrodnie Wehrmachtu na szlaku inwazji lewego skrzydła 10. armii niemieckiej we wrześniu 1939 r. „Przegląd Zachodni”. 5–6, 1964.
- Barbara Bojarska. Zbrodnie niemieckie na terenie powiatu Świecie nad Wisłą (1939). „Przegląd Zachodni”. 1–2, 1966.
- Jochen Böhler, Klaus-Michael Mallmann, Jürgen Matthäus: Einsatzgruppen w Polsce. Warszawa: Bellona, 2009. ISBN 978-83-11-11588-0.
- Jochen Böhler: Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce. Kraków: Wydawnictwo „Znak”, 2011. ISBN 978-83-240-1808-6.
- Jochen Böhler: Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce. Kraków: Wydawnictwo „Znak”, 2009. ISBN 978-83-240-1225-1.
- Szymon Datner: 55 dni Wehrmachtu w Polsce. Zbrodnie dokonane na polskiej ludności cywilnej w okresie 1.IX – 25.X. 1939 r. Warszawa: Wydawnictwo MON, 1967.
- Szymon Datner: Zbrodnie Wehrmachtu na jeńcach wojennych w II wojnie światowej. Warszawa: Wydawnictwo MON, 1961.
- Marian Marek Drozdowski: Alarm dla Warszawy. Ludność cywilna w obronie stolicy we wrześniu 1939 r. Warszawa: Wiedza Powszechna, 1975.
- Janusz Gumkowski, Rajmund Kuczma: Zbrodnie hitlerowskie – Bydgoszcz 1939. Warszawa: Wydawnictwo „Polonia”, 1967.
- Józef Fajkowski, Jan Religa: Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939–1945. Warszawa: Książka i Wiedza, 1981.
- Andrzej Jankowski. Wieś polska na ziemiach okupowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej w postępowaniach karnych organów wymiaru sprawiedliwości RFN. „Glaukopis”. 13–14, 2009. ISSN 1730-3419.
- Tadeusz Jurga: Obrona Polski 1939. Warszawa: Instytut Wydawniczy „Pax”, 1990. ISBN 83-211-1096-7.
- Dariusz Kaliński: Twierdza Warszawa. Pierwsza wielka bitwa miejska II wojny światowej [e-book/epub]. Kraków: Znak Horyzont, 2022. ISBN 978-83-240-8785-3.
- Krzysztof Komorowski (red.): Warszawa walczy 1939–1945. Leksykon. Warszawa: Fundacja Warszawa Walczy 1939–1945 i Bellona SA, 2014. ISBN 978-83-1113474-4.
- Rajmund Kuczma: „W obronie ojczyzny”. Bydgoski Batalion Obrony Narodowej. Bydgoszcz: Miejski Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Bydgoszczy, 2000. ISBN 83-912574-9-5.
- Witold Kulesza. Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce – wrzesień 1939. „Biuletyn IPN”. 8-9 (43-44), 2004.
- Jan Pietrzykowski: Cień swastyki nad Jasną Górą. Częstochowa w okresie hitlerowskiej okupacji 1939–1945. Katowice: Śląski Instytut Naukowy, 1985. ISBN 83-7008-002-2.
- Jan Pietrzykowski: Hitlerowcy w Częstochowie w latach 1939–1945. Poznań: Instytut Zachodni, 1959.
- Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939–1945. Województwo stołeczne warszawskie. Warszawa: GKBZHwP-IPN, 1988.
- Tomasz Sudoł. Zbrodnie Wehrmachtu na jeńcach polskich we wrześniu 1939 roku. „Biuletyn IPN”. 8–9 (129–130), 2011.
- Tomasz Szarota: Naloty na Warszawę podczas II wojny światowej. W: Wojciech Fałkowski (red.): Straty Warszawy 1939–1945. Raport. Warszawa: Miasto Stołeczne Warszawa, 2005. ISBN 83-922369-7-1.
- Maria Wardzyńska: Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Intelligenzaktion. Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej, 2009. ISBN 978-83-7629-063-8.
- Zbrodnie Wehrmachtu w Wielkopolsce w okresie zarządu wojskowego (1 września – 25 października 1939). Kalisz: OKBZH w Łodzi-Instytut Pamięci Narodowej, 1986.
{{wojna obronna 1939}
{{Kontrola autorytatywna}
[[Kategoria:Zbrodnie niemieckie w kampanii wrześniowej| ]